Trasa na Polski Hrebien z Łysej Polany jest jedną z najdłuższych tras turystycznych w Tatrach Wysokich. Jej główną wadą jest to, że idziemy doliną około 10 km, nie zdobywając prawie wysokości. Wiedzie ona dnem Doliny Białej Wody, największej w Tatrach, jest to typowa alpejska dolina U kształtna ukształtowana przez lodowiec. Sensowną alternatywą przebycia tej doliny jest przejazd rowerem górskim, ponieważ jest ona do takich celów udostępniona. Po szybkim marszu za około 30 minut docieram do Polany Białowodzkiej. Moim zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych widoków w całych Tatrach. Pięknie prezentują się poszarpane szczyty z Młynarzem, Rysami i Wysoką na czele. Ponieważ dolina jest położona dosyć nisko n p m, są tutaj jedne z największych wysokości względnych, czyli tutaj góry są największe. Malowniczości dodaje las oraz łąka górska a także potok Biała Woda. Po drodze można też podziwiać widoki na Opalony szczyt po Polskiej stronie. Tutejsze krajobrazy przypominają widziane na zdjęciach Góry Skaliste. Szlak oznaczony jest kolorem niebieskim i jest rzadko uczęszczany. Dalej nadal idę szeroką ścieżką w głąb doliny, po drodze mijają mnie rowerzyści, potem idę sam wśród wysokich jodeł, bliżej Młynarza dolina się zwęża, ściany skalne wydają się zwalać na głowę, ta część trasy ma trochę klaustrofobiczny charakter. Po drodze jest mostek nad potokiem, z którego jest piękny widok na Zadni Gerlach i zerwy Młynarza. Wrażenie robią wysoko rosnące na przepaściach drzewa. Po długim marszu wreszcie docieram do polany pod Vysokou gdzie znajduje się wiata. Dopiero tutaj szlak zaczyna wieść w górę. Doganiam objuczonego turystę, oczywiście Polaka, który planuje nocleg pod namiotem w okolicy któregoś z stawów. Wyprzedzam go, a po drodze napotykam na kozicę, na szczęście nie była agresywna i przepuściła mnie na szlaku. I wreszcie docieram na przełęcz, po końcowym dość stromym podejściu, mogłem też wybrać szlak w lewo – na Rohatkę, ale byłem już trochę zmęczony. Znów nie było dane mi zobaczyć stąd Gerlacha, gdyż zasnuła go mgła. Po posiłku i odpoczynku niestety czekała mnie znów ponad 10 km trasa w dół. Na domiar złego moje świeżo kupione Scarpy obtarły mi stopy, a jeszcze w gorszym stanie były duże paznokcie w nogach. (jeden odrastał mi prawie rok, zanim znikł ślad). Końcowy odcinek był katorgą, nie daj boże, gdy przypadkowo kopnąłem w kamień, to przeszywał mnie okropny ból. Na dodatek dokuczał mi rój much. Przed Łysą Polaną przyczepili się jeszcze pogranicznicy, bo po Tatrach Słowackich można było chodzić od 1 lipca, ale powiedziałem, że byłem tylko na polanie Białowodskiej. Wreszcie dotarłem do przejścia granicznego, gdzie pozostawiłem samochód. Szlak przez dolinę na pewno nie jest wart polecenia osobom zaczynającym wędrówkę po Tatrach, bo mogą się zrazić, ale jest wart polecenia dla osób ceniących spokój i nieskażoną górską przyrodę, ale trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję. Należy dodać, że po drodze nie ma żadnych schronisk, jedynie leśniczówka na Polanie Białowodzkiej.