); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Schneeberg 1340 m


To było moje drugie spotkanie a Alpami. Pierwsze – od razu Mont Blanc. Tym razem byłem na zjeździe młodzieży Taize w Wiedniu. Po parudniowym zwiedzaniu postanowiłem podskoczyć w Alpy – te najbliższe od Wiednia czyli okolice dwutysięczników Schneeberg i Rax. Tutaj zaczynają się Alpy, te dwutysięczne. Nie znałem tych rejonów w ogóle, nawet z literatury, jedynie studiując mapę Austrii uznałem, że najlepszą miejscowością będzie Payerbach. Do tej wsi dojeżdża pociąg z Wiednia. Wsiadam więc na stacji i w drogę. Towarzyszy mi świeżo poznany kolega – Paweł Tischner i jego siostra. Na razie mgła, ale jak na zamówienie powietrze się przejaśnia i ukazuje się nam z okien piękny widok na zaśnieżony Schneeberg. Mimo, że jest Sylwester 1997 roku, śnieg jest jedynie w górach. Docieramy do Payerbach. Pytamy się przechodniów o jakieś mapy, szlaki, ale dowiadujemy się, że tu nie jest kurort, większość ludzi uderza do pobliskiego Semmering. Samo Payerbach wyróżnia ładny wiadukt kolejowy, a nad nim góruje szczyt Rax. Idziemy więc „na pałę” w stronę stoków Schneeberg, poruszamy się bitą drogą, jednak okrąża ona górę, i nie widać nic ciekawego, więc idziemy lasem na przełaj, omijając stromsze, skaliste fragmenty. Siostra Pawła nie ma zbytnio kondycji, więc zostaje na drodze i będzie czekać na nas. My zaś idziemy lasem, płytko zasypanym śniegiem. Po pewnym czasie docieramy do części z wyrąbanym drzewem, więc widoki się polepszyły, nie zasłaniały ich drzewa. Ten przedwierzchołek nazywał się Saurussel – znalazłem go w Internecie. Powietrze było bardzo przejrzyste. Na tym terenie znajdowała się ambona myśliwska (chyba), wyszliśmy na nią, bo był lepszy widok. Panorama obejmowała – przede wszystkim na wprost – Schneeberg, po przeciwnej stronie Rax, a za nim wyłoniły się szczyty grupy Hochschwab. Dookoła były niższe, łagodne szczyty, przypominające Beskidy – to Przedgórze Alpejskie. Widać również przecinki tras narciarskich. Patrząc na Schneeberg, widać, że droga prowadziła na szczyt, tyle że bardzo go okrążała, nie mieliśmy na tyle czasu, aby dojść do szczytu. Spędziliśmy tu dłuższą chwilę podziwiając widoki i zaczęliśmy zejście. Spotkaliśmy siostrę Pawła i dalej dotarliśmy do stacji. Sprzed nosa zwiał nam pociąg, mogliśmy do niego wsiąść, ale nie mieliśmy biletów. Następny odchodził za około 2 godziny. Na stacji było kilku młodych chłopców, więc chciałem zagadnąć na temat dojazdu do Wiednia – Do You Speak English? Usłyszałem odpowiedź – Nie, ale mówię po Polsku. Okazało się, że jeden z nich jest Polakiem,  mieszkającym tutaj od kilku lat. Czas oczekiwania spędziliśmy spacerując po wiosce, ciekawa była zapora na tutejszej rzece – dzieliła ona ją na dwie części – jedna płynęła niżej, jako potok, a druga część płynęła wyżej niż dno doliny, otoczona wałem, prawdopodobnie wykorzystana do jakiś celów przemysłowych. Wreszcie nadszedł czas odjazdu i jeszcze przed kolacją wróciliśmy do Wiednia.