); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Atbai – Góry Morza Czerwonego

panorama gór Morza Czerwonego

Góry z Sahary

W zoomie

Wioska beduińska

Mój drugi raz w Egipcie, był tym razem w jego afrykańskiej części – chciałem postawić nogę na tym kontynencie. Hotel – Viva Blue – około 50 km na południe od Hurghady. Leży w totalnym odludzie, najbliższa miejscowość to kilkanaście kilometrów dalej, cały otoczony pustynią.

Plaża przy hotelu to rafa, na którą nie można wchodzić, trzeba iść na pomost i skoczyć prosto w głębię, dlatego to miejsce tylko dla osób dorosłych. Świetne miejsce na relaks i odpoczynek, cisza, spokój. Jedynie po powrocie przez kilka dni walczyłem z „zemstą faraona”, ale nie było tak źle. Codziennie spacerowałem poza terenem kompleksu po pustyni, ciesząc się widokiem na rozległe, poszarpane pasmo górskie – Atbai czyli Góry Morza Czerwonego. Za każdym razem musiałem to zgłosić Egipcjaninowi, pilnującemu plażę.

To miłe dla mnie zaskoczenie, bo nie wyobrażałem sobie, że za Hurghadą są tak malownicze góry. Najwyższy szczyt Dżabal Sza’ib al-Banat osiąga wysokość nawet ponad 2000 m, a wysokość względna jest całkiem spora. Nie miałem ochoty na całodniowe wycieczki do Luksoru czy Gizy, wybrałem pustynne safari – i nie żałuję.

Wycieczkę zamówiłem u Polki, prowadzącej działalność turystyczną w Hurghadzie, łatwo ją znaleźć na Facebooku. Kierowca zawiózł nas do bazy Safari, tutaj w cenie zaopatrzono nas w arafatki. Po dłuższym oczekiwaniu pakujemy się do jeepów. Nasz kierowca robił, co mógł, żeby była dobra zabawa. Czułem się jak na Camel Trophy. No i zbliżaliśmy się do gór.

Zatrzymujemy się przy małym wzgórzu z którego rozciąga się piękny widok na Saharę – ta część to Pustynia Arabska oraz szczyty z Dżabal Sza’ib al-Banat na czele. Schodzimy piaszczystą wydmą. Jedyny minus, to krótki czas pobytu na wierzchołku. Kolejny punkt to wioska beduińska – przejazd na wielbłądzie, pokaz pieczenia chleba, tkactwo i małe zoo (zamiast tego wchodzę na małe wzgórze) i herbatka.

Powrót o zachodzie Słońca, pokazy tańca brzucha, tańców i posiłek. Wyjazd bardzo udany. Jeżeli chodzi o Góry Morza Czerwonego, to wytyczono tam szlak, z możliwością wejścia na najwyższy szczyt, jednak nie można tego uczynić na własną rękę, tylko trzeba skontaktować się z lokalnym plemieniem i wynająć beduińskiego przewodnika. Sprawa byłaby do przemyślenia, gdyby nie kolano, które powiedziało „odmawiam chodzenia po górach – chcę iść do chirurga”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 53 = 60