); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Wołoszyn 2155 m

 


Wołoszyn

Wycieczka w Tatry 1 maja

Nie planowałem na wiosnę wyjścia w Tatry Wysokie, ale niespodziewanie ciepły kwiecień spowodował, że w głowie narodził się plan. Akurat pogoda zgrała się z jedynym możliwym dniem – 1 maja. Udało mi się wymyśleć jeszcze jedną trasę w Tatrach, która w chociaż w części była dla mnie nowa. Obawy, że będzie bardzo duży ruch na drodze nie spełniły się, tuż po 7 rano melduję się na parkingu w Palenicy. Pierwszy raz jestem po remoncie – teraz wygląda tak jak należy. 25 zeta, plus 10 za wstęp dla naszej trójki i jesteśmy na dobrze znanym asfalcie. Ludzi już dużo, ale jeszcze znośnie. Skręcamy koło Wodogrzmotów Mickiewicza w Dolinę Roztoki i zaczynam podejście.

Obawiałem się o tempo mojej trzynastoletniej córki, ale daje radę. Swoje trzeba przejść, docieramy do Siklawy, która dzięki roztopom niesie masę wody, udaje się być w momencie, gdy słońce tworzy małą tęczę u stóp wodospadu. Tutaj już zaczynają się płaty śniegu, skutecznie uprzykrzające podejście. Co już jest typowe, mamy tutaj co najmniej połowę ludzi nieprzygotowanych do takich warunków, w trampeczkach czy adidaskach. Taka już nasza polska natura. W czasie podejścia nie stanowiło to jeszcze większego problemu, ale przy zejściu tworzyły się zatory z roztrzęsionymi mamusiami ze swoimi dziećmi. Osiągamy poziom doliny Pięciu Stawów Polskich.

Teraz kierujemy się w stronę Krzyżnego – tutaj już ruch znikomy, można w spokoju delektować się widokami – a widoczność wyśmienita. Syn z córką decydują, że nie mają już siły i będą spacerować w okolicach jezior. Ja ruszam dalej. Kondycja słabawa, siły skutecznie odbierają kolejne żleby wypełnione polawinowym śniegiem. Ogromną pomocą okazują się być kijki. Moim zdaniem szlak na Krzyżne jest jednym z gorzej poprowadzonych w polskich Tatrach, wychodząc do Doliny Pięciu Stawów wracamy spory kawał ponad Doliną Roztoki, w dodatku zamiast podchodzić, obniżamy wysokość, a potem znów podejście i tak kilka razy. Przydałby się szlak z dna Doliny Roztoki, w przypadku, gdy nie planujemy wizyty w „Piątce” byłoby zaoszczędzone pewnie ze 2 godziny licząc tam i z powrotem. Mijam Buczynową Dolinkę z ciekawym okresowym jeziorkiem i po około 10 trawersów śnieżnych wreszcie zaczyna się podejście na Krzyżne.

Po drodze spotykam tylko dwie grupki turystów, W czasie podchodzenia nagły silny poryw wiatru porywa mi czapkę, narażając moją łysinę na słońce. Ze dwa razy gubię szlak, z powodu zalegającego śniegu. Sił coraz mniej, obieram sobie małe cele, to do tej skałki, to do tego trawersu i w ten sposób wreszcie docieram na Krzyżne i niechcący skręcam na Wołoszyn, z którego rozciąga się wspaniała panorama, chyba najpiękniejsza z naszej strony taterek. Jedyny minus – lodowaty silny wiatr. Przy zejściu po chwili z Arktyki zrobiła się pustynia gorąca – osłonięte stoki i śnieg powodowały odczucie, jakby się było na patelni. Wycieńczony wracam tą samą drogą, po drodze zaliczam dwie lekkie gleby, raz kamień usunął mi się spod nóg, a drugi raz buty nie złapały przyczepności na mokrej skale. W Dolinie już przy złączeniu szlaków spotykam dzieci, oglądające nurkujące kaczki. Idąc tym szlakiem tylko przez chwilę jest zasięg, co mnie dziwi, w niby dzikich Bieszczadach jest lepszy niż w obleganych Tatrach. Teraz pozostało jedynie stanie się jedną z masy turystycznej stonki i siłą woli przejście te kilka km w dół do Palenicy.


 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

17 + = 19