); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Sv. Vid 621 m

 


W roku 2014 na wyjazd rodzinny wybrałem po raz trzeci Chorwację, tym razem trochę dalszą opcję – miejscowość Celina tuż za miasteczkiem Omiš. Krajobraz okolicy zdominowało długie, nadbrzeżne wzgórze. Góry tutaj wpadają wprost do morza, tak, że nawet mieszkając w niewielkiej odległości od wybrzeża trzeba pokonywać dziesiątki, jak nie setki schodów. Jak to z rodziną, większość czasu to leżakowanie i chlapanie się w wodzie. Ale moja dusza poznawcza nie pozwoliła na chociaż malutki akcent górski. Pierwszy z nich to wycieczka do Omiš i wejście na górującą nad miastem Tvrdavę czyli twierdzę. Generalnie pogoda tego roku była nietypowa, jak na Chowację, częste deszcze i burze. Zaraz na drugi dzień jest dość mocne zachmurzenie, ale jest ciepło. W sam raz na zwiedzanie. Podjeżdżam samochodem do miasteczka i szukam możliwości podjazdu jak najwyżej. GPS pokazuje na drogę, która ma zakaz wjazdu, skręcam w pierwszą inną. Jest oczywiście wąsko, wiele serpentyn. Ale za to pniemy się w górę i trochę na czuja udaje się dotrzeć do miejsca, skąd wyrusza szlak na zamek. Nie jestem pewien, czy mogę zostawić auto, jest wybetonowana platforma na trzy auta – ale czy prywatna? Nie ma żadnego znaku, więc parkuję. Widok na wybrzeże bardzo ładny. Chociaż widoczność mogłaby być lepsza. Szlak prowadzi dosyć stromo, rzekłbym, charakter typowo górski, wiele luźnych kamieni, łatwo na nich zjechać, więc trzeba uważać. Ale będąc w Chorwacji trzeba się liczyć właśnie z takimi ścieżkami. Żona oczywiście robi tyły, a dzieci żwawo dotrzymują mi kroku. Po około 20-30 minutach docieramy na grzbiet – skąd mamy już widok na twierdzę, wybrzeże, ujście rzeki Cetina, wyspę Brač a w drugą stronę – posępne góry Mosor sięgające już powyżej 1000 m. n.p.m. Spacerujemy teraz już poziomo aż do ruin. Cena za wejście – 15 kun czyli prawie 10 zł, nie warta – oprócz ruin nie ma nic. Lepiej podziwiać widok w dół, na kanion Cetiny. Może z zamku byłoby widać więcej, ale nie na pewno. Cała rodzina musiałaby zapłacić prawie 40 zł. No Chorwaci doją jak mogą z turystów, i to prawie na każdym kroku. Tak, w ogóle, to znajdujemy sie na górze o nazwie Omiska Dinara. Ciągnie się ona właśnie od kanionu Cetiny i ma przedłużenie w postaci Omiskiej Rogoznicy. Najwyższy punkt to wierzchołek o nazwie Kula, sięgający ponad 800 m.n.p.m. Po krótkim pobycie schodzimy, mijając Nowe wycieczki, przeważnie w sandałkach, absolutnie nie nadających się na takie szlaki. Widzę już po drodze kontuzje przeciętych palców i turystów. Pod koniec i zona zaliczyła glebę na luźnym rumoszu – na szczęście, niegroźną. Potem udaliśmy się na krótką wycieczkę nad kanion, ale znajduje się tak blisko drogi, że nie sposób zrobić dobre zdjęcie. Nad kanionem góruje drugi, mniejszy zamek z rojem turystów na murach. Ponoć kiedyś był to zamek korsarski. W Omiš pod 9.00 zaczynają się korki na drodze i trwają przez cały dzień, a to za sprawą drogi prowadzącej przez samo centrum turystyczne. Kolejne dni to oczywiście plażowanie, urozmaicane spacerami po stokach Omiskiej Rogoznicy z widokami na Biokovo i wybrzeże Makarskiej, napotykam przy drodze ogromnego węża wylegującego się na opalonym pniu – po sprawdzeniu w internecie okazuje się, że to niegroźny Coluber gemonensis. Pod koniec pobytu po południu rozpętała się burza. Po jej ustaniu, zamiast iśc nad morze wybieramy się na Sv. Vid – wierzchołek Omiskiej Rogoznicy. Jedziemy autem znów wąziutką drogą, przez malowniczą wioskę – Lokva Rogoznica, zakręty tak ostre, że golf ledwie je bierze na raz. Docieramy do malutkiego parkingu i znów szlak. Dość dobrze utrzymana ścieżka prowadząca zakosami, ale troszkę niebezpieczna – luźny piarg może spowodować upadek a nawet lot w przepaść. Nakazuję dzieciom trzymać się strony od stoku. Całkiem niezłe widoki na Biokovo i grzbiet Rogoznicy. Wąski pas Adriatyku oddziela od wyspy Brać z widoczną zatoką, nad którą znajduje się kamieniołom. Ponoć stąd brano kamień na Biały Dom w Waszyngtonie, ale to chyba mocno naciągana opowiastka. Po pół godziny jesteśmy przy małej kapliczce Sv. Vid. Rozległy widok na kontynent – znów góry Mosor, a w oddali słabo majaczy Dinara – najwyższy szczyt Chorwacji, oczywiście Biokovo z Sv. Jure aż do wyspy Hvar. Za nią jest już Bośnia i Hercegowina. Żona nie podeszła na wierzchołek. Przy zejściu znów mijamy klapkowych turystów. Spacery po Omiskiej Dinarze i Omiskiej Rogoznicy mogą być miłym przerywnikiem od ciągłego leżakowania czy tłumów w centrach turystycznych. Podejścia krótkie, ale o charakterze rzekłbym nawet tatrzańskim, typowo górskim. Więc przynajmniej jakiekolwiek obuwie sportowe wskazane. No i woda, przy normalnej pogodzie płynów nigdy nie za dużo.