); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Wielki Chocz 1611 m


Wakacje 2007 były wyjątkowo niekorzystne pod względem wyjazdów. Ciągle były jakieś przeszkody, to remont, to choroba dziecka, itd. Kiedy wreszcie udało się wykombinować wolny termin wybór padł na Wielki Chocz. Wcześniej ściągnąłem z czeskiego serwera mapę Gór Choczańskich, wydrukowałem również na wszelki wypadek Niżne Tatry i Dolinę Vratną w Małej Fatrze. Studiując możliwości z mapy i czytając w internecie wybrałem najkrótszą możliwą trasę prowadzącą z Valaski Dubovej. Wstałem wcześnie i o godzinie 4.45 wyruszyłem samochodem do celu. Według mapy z Autoroute do Chyżnego bliżej miałem przez Rabkę, co okazało się nieprawdą. Szybkie przekroczenie granicy, jak to dobrze że minęły czasy kontroli celnej. Potem trasa na Dolny Kubin. Po drodze widok na Oravski Hrad, położony na niesamowitej skale. Pogoda taka sobie, niby pokazuje się słońce, ale góry zasnute chmurami. Wał chmur wisi nad Kubińską Holą. Widać za to Małą Fatrę, chociaż bardzo słabo. Z Dolnego Kubina droga wspina się na Przełęcz Brestowa. Ładny z niej widok, ale przy lepszej widoczności na pewno jest rewelacyjny. Cel czyli Wielki Chocz po lewej stronie jest prawie cały we mgle. Zaraz za przełęczą jest Valaska Dubowa, zjeżdżam do tej wsi. Licznik pokazał 199 km od domu. Była godzina 6.30. Poszukałem miejsca do pozostawienia samochodu. Wieś jeszcze spała. Wąskie uliczki sprawiły, że znalezienia postoju trwało chwilkę. Spakowałem rzeczy i ruszyłem na szlak. Łatwo go znaleźć, prowadzi w stronę wapiennych skał widocznych w oddali. Skały te noszą nazwę Soliska. Patrząc za siebie widać góry Wielkiej Fatry. Po prawej stronie elektrownia wiatrowa. Szlak prowadzi dnem doliny, po drodze jest wiele skałek wapiennych i dolomitowych, bo z takich skał są zbudowane Góry Choczańskie. Strumień słychać jedynie w dolnej części doliny, wyżej jest ona sucha. Mijam oznaczenia informujące o wkroczeniu w rezerwat przyrody, możliwość spotkanie z niedźwiedziem. Spotykam dwóch schodzących turystów. Szlak zagłębia się w las, teraz już nie ma żadnych widoków, tylko cały czas średnie podejście. Czasem drogę zagradzają powalone drzewa. Po około godzinie docieram na rozległą polanę o nazwie Stredna. Jest tutaj schron turystyczny. Polanę oświetla słonce, ale Chocz jest nadal w chmurach. Zresztą niewiele widać. Na polanie spotykam następna grupkę turystów, uroku temu miejscu dodają kwitnące osty. Posilam się i idę dalej. Są dwie możliwości, krótsza w prawo, i dłuższa w lewo. Idę krótszą. Znów wchodzę w las, ale na krótko, kolejne skałki, wkraczam w chmurę, nic nie widać, zaczyna się kosówka. Teraz ścieżka jest wąska, osoby powyżej 150 cm wzrostu muszą iść pochylone, bo nad głową są gałęzie kosodrzewiny. Towarzyszą one prawie do samego szczytu. Na wierzchołku jest grupka, paląca ognisko. Widać tylko chmurę. O godzinie 10.05 schodzę tą samą drogą. Przez chwile pojawiły się wierzchołki Gór Choczańskich. Od Strednej Polany już w słońcu. Teraz dopiero mijam się z turystami, którzy dość licznie wspinają się na Chocza. Widoczność troszkę się poprawiła, bo w oddali pokazały się dalsze pasma Wielkiej Fatry, ale i tak jest kiepska. O 11 jestem z powrotem przy aucie. Mam jeszcze dużo czasu i ruszam do drugiej dziś trasy turystycznej – w Małą Fatrę.