); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Nosal – 1206 m

Nosal był „zrobiony” przy okazji, jak juz praktycznie co roku trzeci weekend maja to wyjazd do Zębu, na rozdanie nagród w konkursie papieskim. Zawsze staram się ten wyjazd wykorzystać do krótkiego wypadu w Tatry.  W ten sposób zabrałem kilku uczniów na wycieczki: do Doliny Małej Łąki i Siklawicę, na Rusinową Polanę, a teraz na Nosal. W 2014 roku nic z tego nie wyszło, bo noc wcześniej była powódź. Tym razem pogoda dopisała, więc po uroczystości proszę kierowcę, aby podjechał do Zakopanego. Trochę przez pomyłkę, udaje się znaleźć bezpłatny parking, tuż przy wejściu na szlak. To ślepa uliczka nad potokiem Bystra, szczęśliwie udaje się jeszcze znaleźć wolne miejsce. Teraz spacerową ścieżką nad strumykiem docieramy do właściwego parking, dalej, po przekroczeniu mostka już podążamy w stronę szlaku. Płacę za wejściówki do parku i zaczyna się powolne podejście. To chyba najniższy szczyt w tatrach do zdobycia. Mimo to, podejście nie jest wcale łagodne, szacowany czas trasy to 40 minut. Byłem trochę sceptyczny, co do możliwych widoków, ale wcale nie jest źle. Nawet podobają mi się, całkiem ciekawa jest ta perspektywa Doliny Bystrej. Muszę kontrolować tempo, bo będące ze mną uczennice nie za bardzo grzeszą kondycją. Ale jakoś dają radę. Testuję kompaktowy Aparat Fuji serii S – niestety, okazuje się kiepskim wyborem, dzisiejsze warunki do fotografowania są bardzo dobra, a zdjęcia często rozmyte, ogromne szumy, obiektyw katastrofalnie zniekształca kadr, pionowe obiekty na skraju fotografii kładą się. W dodatku ogromne przepały i trudność w złapaniu ostrości. Cos tam napstrykałem, ale nie jestem zadowolony. Trzeba będzie wrócić do Canona. A co na szlaku – na początku mamy flisz, więc mokre skały tworzą błotko, nie jest źle, wyżej wapień, więc rumosz, mogący czasem wysunąć się spod butów. Na tak łatwym szlaku łatwo o pośliźnięcie i jakie obrażenia. Przy podejściu jeszcze nie jest to tak niebezpieczne, ale przy zejściu naprawdę trzeba uważać i patrzeć pod nogi. Oznaczony na zielono szlak wiedzie dalej, do Nosalowej Przełęczy, gdzie łączy się z niebieskim, prowadzącym na Halę Gąsienicową przez Skupniów Upłaz. Ale ja idę tylko na szczyt i z powrotem. Po drodze jest kilka małych turni i innych skałek, stanowiących ciekawy motyw, mogących troszkę ożywić ujęcie. Na szczycie spora grupa ludzi, przeważnie „niedzielnych turystów” w adidasach, ale moja grupa nie lepsza – kierowca w lakierkach, a dziewczyny właśnie w półbutach. Widok szczytowy ładny, otoczenie Gąsienicowej z wyróżniającymi się Kościelcem i Kozim Wierchem, nietypowy profil Giewontu, a raczej Długiego Giewontu, w oddali Osobita, pod Tatrami kotlina z Zakopanem z całość zamknięta Pogórzem Gubałowskim. Widok warty małego wysiłku, szkoda, że jest to wszystko pod słońce, co wpływa na jakość fotek. Po krótkim pobycie czas na zejście do samochodu. Jest to bardzo dobra propozycja na majową wycieczkę, kiedy to w wyższych partiach zalega śnieg, mniej doświadczeni czy nie lubiący ryzyka turyście lepiej niech się tam nie zapuszczają. A tutaj mamy całkiem przyzwoitą trasę z malowniczymi widokami.