); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Wysoki Wierch 1000 m


W Małe Pieniny wybrałem się z gimnazjalistami na dwudniową wycieczkę. Po dotarciu do Szczawnicy wyjechaliśmy kolejką krzesełkową na Palenicę. Roztacza się stąd piękny widok na Tatry Słowackie i Trzy Korony, z drugiej strony mamy Pasmo Radziejowej Beskidu Sądeckiego, a dalej na zachód Pasmo Lubania czyli Gorce. Tutaj dałem uczniom czas wolny na zjazd rynną grawitacyjną czy inne atrakcje wyciągające pieniądze od dzieci. Potem ruszyliśmy szlakiem przez grzbiet Małych Pienin. Ciekawostka – Małe Pieniny są wyższe od Pienin właściwych. Szlak prowadzi cały czas granicą Polsko – Słowacką, więc mieliśmy widoki na polskie i słowackie krajobrazy. Generalnie cały czas widać te same pasma co z Palenicy, tyle że zmieniają się odległości i perspektywa widoku, jeszcze później pokazuje się Mogielica. Widoki są bardzo atrakcyjne, duża zaletą jest to, że idzie się prawie cały czas łąkami, a nie jak to bywa w Beskidach – lasem. Po drodze wyróżnia się Rabsztyn, z naszej strony nie widać skały, jest porośnięty lasem. Przez cały szlak Małych Pienin można parę razy przekroczyć turystycznymi przejściami granicę ze Słowacją. Moim zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych widokowo szlaków w Polsce, po Tatrach, Bieszczadach i Babiej Górze, w dodatku dość słabo uczęszczany, jak na polskie warunki. Szlak jest bardzo łatwy, są tylko lekkie podejścia i zejście, po drodze kilka razy są wierzchołki niewiele przekraczające 1000 m. Jedyna trudnością tego szlaku mogłoby być podejście na Palenicę, gdyby nie korzystać z kolejki. Trasa ta jest również trasą dla rowerów górskich. Dosyć szybko zauważamy cel pierwszego dnia wędrówki – schronisko „Pod Durbaszką”. Tutaj zakwaterowujemy się. Bardzo fajne miejsce, atrakcją dla uczniów jest boisko do piłki plażowej. Czasem tylko piłka ucieka w dół i trzeba za nią gonić po cierniakach. Po południu podchodzę na Wysoki Wierch aby obserwować zachód Słońca. Parę lat później miała miejsce tu, w okolicy tragedia, piorun zabił kilku turystów. Jak widać, nawet tak niewysokie góry nie zawsze są bezpieczne. Przy zagrożeniu burzą lepiej zawsze unikać rejonów grzbietów górskich, a najlepiej znaleźć schronienie pod dachem.  Zachodzi nad grzbietem Pienin. Widać stąd duża partię Tatr. Potem ognisko i nieprzespana noc w schronisku. Drugi dzień to przejście dalszą częścią szlaku, mijamy wierzchołki Wysokie Skałki i Wysoka. W oddali widać Wąwóz Homole. Potem dość długą trasą docieramy na Polanę na Przełęczą Rozdziela. Stąd już zejście przez malowniczy rezerwat Biała Woda, otoczoną wieloma wapiennymi skałkami. Jest to trochę mniej znane miejsce niż Wąwóz Homole, ale warte odwiedzenia. Rezerwat położony w dolinie potoku o tej samej nazwie – Biała Woda oraz Potoku Brysztańskiego. Duża ciekawostka obszaru chronionego to bazaltowa skałka, tuż u wylotu dolinki – wiadomo – skała pochodzenia wulkanicznego – co jest w naszym krajem dość dużą rzadkością, można powiedzieć, że był tu mały wulkan, bo około 100 milionów lat temu wyciekła i zastygła niewielka ilość magmy. Oprócz tego wiele wapiennych kaskad, tzw. baniory czyli głębsze miejsca w korycie strumienia, Większość skałek ma swoje nazwy, jak: Czerwona Skałka, Kociubylska Skałka czy Brysztańskie Skały. Oprócz form skalnych, jak to na wapieniach – unikalna roślinność ciepłolubna. Potem już marsz przez wieś Jaworki – dość długi i nużący. Po drodze obserwuję piękne budynki, niedawno powstałe, widać dość duże bogactwo mieszkańców. Mijamy zabytkowy kościół, Ciekawostką Jaworek jest to, że tutaj kończy się zasięg ludności Łemkowskiej w Polsce.  Przy końcu wsi czekamy na kierowcę, który wkrótce nadjeżdża. W roku 2015 przeszedłem wraz z wycieczką klas IV i V odcinek z Palenicy do Szczawnicy. Oczywiście obowiązkowym punktem programu był zjazd na rynnie grawitacyjnej oraz plac zabaw. Ten odcinek nie należy do najciekawszych, warte zaznaczenia są widoki na Trzy Korony, Sokolicę oraz Płaśną z przełęczy tuż ponad wierzchołkiem Palenicy, w stronę południowo-zachodnią. Jest tam mała polanka, fajne miejsce na piknik. Potem już w lesie, cały czas granicą ze Słowacją, co dla dzieci było nie lada atrakcją. Później jeszcze jest odbicie szlaku do Leśnicy, my jednak schodzimy obok schroniska Orlica. W lesie jest dość stromo w dół, co po opadach deszczu nie jest do końca bezpieczne, szczególnie z rozbrykanymi dziećmi.  Ale szczęśliwie dochodzimy do schroniska Orlica – niestety zamkniętego już po połowie października. Na osłodę mamy ładne, kolorowe lasy pienińskie. Jesień w tym roku dość późno nabrała kolorów. Miałem ochotę jeszcze na spacer przełomem Dunajca, jednak część dzieci była już zmęczona, więc już asfaltowym deptakiem wróciliśmy do autokaru. Zauważyłem zmiany – ogromny wybudowany parking. Tego jeszcze w ubiegłym roku tutaj nie było. Tak, że został mi jeszcze do zrobienia odcinek szlaku od przełęczy Rozdziele do rezerwatu Biała Woda, chociaż dalsza trasa to już raczej Beskid Sądecki, niż Pieniny. Jak to w większości gór bywa, najpiękniej tu późnym październikiem, zalety to niezbyt duże przewyższenia, łatwość szlaków, piękne widoki, przede wszystkim na bliskie stąd już Tatry, Pieniny Właściwe, a i Beskid Sądecki w jesiennych barwach nie wygląda najgorzej. Przeszkadzać może jedynie błoto, częste jesienią oraz nieuważni rowerzyści górscy. Jest wiele odejść szlaków, tak, że można przerwać wędrówkę praktycznie w każdym momencie, istnieje też alternatywa w postaci przejścia na słowacką stronę, choćby do Leśnicy, na Płąśną czy Straniańską Przełęcz. Amatorzy kilkudniowych wędrówek mogą zacząć w Piwnicznej, w Kosarzyskach lub nawet w Rytrze i pokonać grzbiet w dwa dnia z noclegiem w Durbaszce.