); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Admonter Kalbling – 2196 m

Alpy Ennstalskie nie należą do „alpejskiej ekstraklasy”, ale po tylu wyjazdach alpejskich i one doczekały się mojej wizyty. Byłem w większości miejsc, w których chciałem być, przynajmniej po trochu zapoznałem sie z większością pasm w Alpach, ale tutaj nie miałem w kolekcji żadnego szczytu.

W sumie to jedyna udana wycieczka tego wyjazdu – od początku do końca. Widząc prognozy, przyspieszyłem wyjazd o jeden dzień, późną nocą dotarliśmy do Austrii i przekimaliśmy na dziko w samochodzie, na parkingu w Semmering. Ja raczej nie zasnąłem, więc wczesnym rankiem jedziemy do miejsca startowego – parkingu przy pałacu Kaiserau.

Na razie mgliście, przed parkingiem szlaban, należy -pobrać bilecik. Mozna w sumie jechać dalej, mijając kolejny szlaban – szutrową droga do schroniska Klinkehutte – ale nie chce nadwyrężać zawieszenia na kamienistej drodze, bo coś mi w nim stukało.

W ten sposób trzeba dołożyć około 4 km na piechotę. W sumie nie do końca wiedziałem, czy iść granią przez szczyt Riffel – w tym przypadku punkt startowy jest właśnie tu. Problem się rozwiązał, bo przeoczyłem odbicie szlaku.

Nie pozostało nic, tylko podejść pod schronisko. Po drodze mgły zaczęły ustępować i pokazała się smukła, piramidalna sylwetka góry Admonter Kalbling. Z tej perspektywy wydaje się bardzo trudno dostępna.
Szlak idzie na wprost, przecinając raz po raz serpentyny szutrowej drogi dość stromy i męczący.

W schronisku nocowali austriaccy żołnierze, którzy bedą na towarzyszyć w podejściu, pod ścianę Kalblinga. Później coś tam wiercili w ścianie.
Podchodzili bardzo powoli, ale cały czas – dostosowałem się do ich tempa.
Szlak później trawersuje pod wapienną ścianą Kalblinga, tutaj najtrudniej – po wapiennych skałkach, trzeba uważać. Później już na prost na przełęcz. Na razie mamy widoki jedynie na Niskie Taury – ze szczytem Grosser Bosenstein na czele. W oddali, w mgłach to pojawiała się, to znikał Dachstein. Widoczność przeciętna.

Po osiągnięciu przełęczy mamy widok na druga stronę – Alpy Ennstalskie z grupą szczytów z Grosser Pyhrgas. Końcowe podejście średnio strome, bez trudności i szczyt. Mamy ładną panoramę. Najlepiej prezentują się dwa sąsiednie szczyty – Sperafeld i Admonter Reichenstein. Wiele dośc przenikający wiatr, ale nie jest źle. Mamy kilku turystów jako towarzyszy, ale ruch w sumie bardzo mały – jest dosyć wcześnie. Całość podejścia zajęła nam mniej niż 3 godziny.

Co ciekawe – mimo bliskości najwyższego w paśmie Hochtora – to go nie widać, bo jest w linii prostej w wcześniej wspomnianymi wierzchołkami.
Należałoby się wspiąć na Sperafeld. Ale z racji nieprzespanej nocy i kilkuset km jazdy do Słowenii, nie czynimy tego. Zejście, żeby oszczędzić kolana – odbywamy szutrówką. Idzie się bardzo dobrze, mocnym tempem. Na koniec niespodzianka – opuszczając parking i kasując bilet, automat nie zażądał opłaty. To po co ten szlaban i bilecik? Nie wiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 20 = 23