); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Świnica 2301


Świnica jest drugim pod względem wysokości szczytem w Polsce na który można wejść turystycznie. Na tą górę wybierałem się kilka razy, ale ciągle coś mi przeszkadzało, a to burza, a to jesienne opady śniegu lub jeszcze nie stopniały śnieg po zimie. Lato 2005 roku było wyjątkowo deszczowe i za nic nie mogłem wstrzelić się w pogodę. Wreszcie ze szwagrem, jego córką i jej koleżanką wyruszyłem do Zakopanego. Według prognozy pogody rano miało się wypogodzić. Póki co po drodze mamy straszną ulewę, ale zbliżając się do Tatr deszcz ustaje i nawet widać całe Tatry. W zachmurzonym niebie ruszamy z Ronda Kuźnickiego do Kuźnic. Samochód zostawiam pod stacją benzynową, gdyż parking pod Krokwią jest zamknięty – następnego dnia odbędą się zawody letniego Grand Prix w skokach. Na parkingu w samochodach koczują kibice, spędzili w nich noc. Po dotarciu do Kuźnic wybieramy się szlakiem przez Dolinę Jaworzynka, widoczność całkiem, całkiem, ładnie prezentuje się Kopa Magury, widać zbocza Skupniów Upłazu, niszczone przez erozję, dawniej były tutaj sztolnie, wydobywano żelazo. Wycięto przez to roślinność, co uruchomiło erozję. Wspinamy się na Przełęcz między Kopami. Jest to strome podejście, ale dzisiaj wyjątkowo słabo mi idzie, strasznie się pocę. Okazuje się że wszyscy mają to samo odczucie. Powietrze jest strasznie wilgotne, za chwilę przez Giewont przewalają się chmury i zaczyna kropić. Przez chwilę chronimy się pod jednym z szałasów, ale potem idziemy do schroniska Murowaniec, ubierając wszystko przeciwdeszczowe co mamy. Tam zjadamy posiłek i czekamy co dalej. Leje jak z cebra, ale po godzinie lekko ustaje. Postanawiamy iść na Kasprowy. Czyżby znowu nie udało mi się wejść na Świnicę. Ale po drodze zaczyna poprawiać się pogoda, odsłania się Kościelec, chmury szybko unoszą się i nagle powietrze taje się niesamowicie przejrzyste. Niebo przybiera głęboko błękitny kolor, który odbija się w stawach. Szczyty wydają się być bardzo blisko, mokre skały błyszczą w promieniach słonecznych. Idziemy więc na Świnicką Przełęcz szlakiem czarnym. W czasie podejścia Kościelec maleje, ścieżka jest wąska i dość stroma. Ale za to szybko zdobywam wysokość. Wyprzedzam współturystów i docieram na przełęcz. Widoczność – rewelacja. Całe Tatry Zachodnie jak na dłoni. Nigdy nie miałem w lecie takiej widoczności w Tatrach. Niżne Tatry z Dżumbierem wydają się być zaraz niedaleko. Można dokładnie rozpoznać każdy szczyt. Po nogami mam Tichą Dolinę. Pstrykam zdjęcie za zdjęciem. Gdy dotarła reszta grupy kroczymy dalej, na Świnicę, która wydaje się być blisko. Szlak odbija w lewo. Wejście na ten szczyt należy do jednych z trudniejszych tras turystycznych w naszych Tatrach. Są elementy wspinaczki, miejsca ubezpieczone łańcuchami, spora ekspozycja. Po przejściu na bardziej wschodnią część grani otwiera się piękny widok na Tatry Wysokie. Widać stąd większość szczytów Tatrzańskich. Można chwalić się znajomością ich nazw. A pod nami Dolina Pięciu Stawów Polskich, których tafle połyskują w słońcu. Po dotarciu na szczyt – wybieram wierzchołek na prawo można się posilić i podziwiać panoramę. Nie ma tu jedna zbyt wiele miejsca na wygodne posiedzenie. Świnica przez to, że jest pierwszym wyższym szczytem Tatr Wysokich, a w dodatku trochę odosobniona to doskonały punkt widokowy. Widać praktycznie całe Tatry od Hawrania do Brestowej. Po około godzinnym pobycie schodzimy tą samą drogą, napotykając po drodze coraz większe tłumy podążające z górnej stacji kolejki na Kasprowy. my też nie schodzimy ze Swinickiej Przełęczy, tylko idziemy w stronę Kasprowego. Po drodze można zaliczyć kilka dwutysięczników – Pośrednią i Skrajną Turnię, Beskid. Można też nasłuchać się bzdur wygadywanych przez niedzielnych turystów, np. pokazują na Beskid – „Zaraz wejdziemy na Świnicę”, lub koleś z piwem w jednej ręce, a w drugiej aparatem w komórce w adidasach szpanuje dziewczynie pokazując na Krywań – to Gerlach. „Co ty chłopie gadasz, to Krywań, Gerlacha stąd w ogóle nie widać”, prostuję jego znajomość gór.  Trochę mu głupio przy dziewczynie. Takich turystów na Kasprowym można spotkać setki a nawet tysiące. Wsiadam do kolejki i opuszczam to miejsce. Gdy kabina dociera do Kuźnic widzę kolejkę jak za najlepszych komunistycznych czasów za papierem toaletowym. Aby wsiąść trzeba czekać ponad dwie godziny. W tym czasie spokojnie można wyjść pieszo na górę. Żegnam uroki naszych Tatr latem i kieruję się do miejsca pozostawienia samochodu. Trzeba stanowczo stwierdzić, że Świnica nie jest górą nadającą się na pierwszą tatrzańską wycieczkę. Bliskość Kasprowego sprawia, że kierują się tam ludzie nie mający bladego pojęcia o zasadach postępowania w górach, często w klapkach, podkoszulku i z piwem w ręce. Potem się dziwimy że w górach są wypadki. I laicy mówią – dobrze mu tak, po co się pchoł w te góry. Jest to góra dla wytrawnego turysty górskiego.