); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Sextner Stein – Sasso di Sesto – 2539 m n. p. m.

Każdy kraj ma swoją Gubałówkę czy Morskie Oko. Chodzi oczywiście o łatwy punkt widokowy na najbardziej znaną grupę górską w danym państwie. We Włoszech to wcale ni panorama najwyższego masywu – czyli Mont Blanc, lecz charakterystyczne trzy iglice – Tre Cime – w Dolomitach.

Mnie osobiście bardziej podobają się Alpy lodowcowe, ale raz, na jakiś czas lubię sobie „odświeżyć” tą okolicę. Tak się składa, że miałem mały rachunek do wyrównania – w 1999 roku przeszedłem szlak na Le Cianpedele i wędrowałem u podnóża tej słynnej trójcy, ale niski pułap chmur ni pozwolił mi się w pełni cieszyć tym pejzażem

Teraz jestem niedaleko, dodatkowo zapowiadane jest jedynie krótki, kilkugodzinne przejaśnienie, przed totalnym, dłuższym załamaniem pogody. Na takie prognozy najlepiej wyjechać jak najwyżej, żeby wykorzystać maksymalnie taki krótki czas. Idealnie do tego nadaje się szlak z Rigugio Auronzo.

Poranek pochmurny, zaczyna nawet mocno padać. Opuszczamy kemping i jedziemy doliną Pusteria. W Dobiacco odbijamy w prawo, mijamy parking, przy cmentarzu, miejsce pamiętnej przygody z roku 2000, gdy spaliśmy tam na dziko, wśród krów, a potem jakaś kobieta straszyła nas policją.

Docieramy do płatnej trasy – aż 30 Euro. Ruch jeszcze mały, jest około 8 rano, sobota. Wyjeżdżamy na ogromny parking, na razie nie brakuje wolnych miejsc. Ubieramy się dość dobrze, pada i chłodno. Bardzo szeroka ścieżka – typowa ceprostrada prowadzi w stronę przełęczy Lavaredo. Największa ulewa dopada nas tuż obok kapliczki – Capella degli Alpigni. Tam się chowamy. Sprawdzam prognozę – ma to być ostatni opad i rzeczywiście, deszcz ustaje, a na horyzoncie widać już zachodnią część gór w światłach Słońca.

Jak się wszystko zmieniło, te dwadzieścia parę late temu jechało się w ciemno, teraz aplikacje i internet bardzo ułatwiają życie. W okolicy przełęczy już się przejaśnia, widoczne za plecami turnie Cadini di Misurina są tak wyraźne, że zdają się być jak jakiś ogromny rozwieszony obraz olejny. Po średnio stromy podejściu melduję się na na Patternsattel czyli po włosku Forcella Lavaredo. Mam swój upragniony widok – w moim guście to stąd Drei Zinnen (Tre Cime di Lavaredo) prezentują się najciekawiej.

Ruch nikły, więc spokojnie panoramuję, w drugą stronę widoki na inne turnie. Widzę też gęsta pajęczynę szlaków, przeważnie wypełnione tłumami. Wybieramy ścieżkę prowadzącą prawie płaskim terenem, najszerszą i najwygodniejszą. Pogoda – żyleta. Docieramy do podnóża naszej górki – niezbyt wybitnie wystającej skałki – gdy nie to, że wyrasta ona z poziomu 2400 metrów, wnet można by sądzić, że to jakiś wapienny ostaniec na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Widzę ludzi wchodzących na wprost, ale ja idę normalnym szlakiem, okrążającym, do przełęczy oddzielającej ją od Torre Toblin – popularnej via ferraty dla początkujących. Teraz już tylko minimalne podejście, bez trudności i mamy widok dookoła. Co widać – tak z grubsza: oczywiście Tre Cime, Monte Paterno, w oddali Hohe Gaisl, Cristallo. Praktycznie tylko Dolomity, inne części Alp zasłonięte. W oddali, na szlakach zaczyna się robić coraz tłoczniej. Swoje odsiedzieliśmy na wierzchołku, teraz czas na powrót.

Tym razem wybieramy wyższą ścieżkę, u podnóża Paterno, ponieważ ceprostrada już totalnie zapchana. Turyście wszelkiej maści – od wyposażonych ferratowców do muzułmanów w tradycyjnych strojach czy dziewczyny, z totalnym strachem przed wysokością, na szerokie ścieżce asekuruje się kijkami, jakby przekraczała szczeliny na lodowcu.

Na szczęście udało się nam opuścić teren przed największym natłokiem, zresztą na zachodzie pojawia się już zapowiadany front, więc za 1-2 godzin będzie tu nie za ciekawie, chociaż mnogość schronisk daje możliwość schronienia się.

Co do trasy mam mieszane uczucia – to tak jak Giewont czy Morskie Oko, szanujący się alpomaniak powinien tu być, pięknie widokowo -ale też totalna komercja i tłok. Jak zwykle są opcje uniknięcia tłumów – albo być bardzo wcześnie rano, albo poza sezonem.

Panorama z drogi niedaleko Auronzo

Panorama z Sextner Stein

Panorama z Forcella Lavaredo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

88 + = 94