); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Chełm 779 m


Chełm mimo swej nieznacznej wysokości jest dość charakterystyczną górą w Beskidzie Niskim. Góruje ponad Grybowem i okolicznymi miejscowościami. Kształt rzeczywiście przypomina hełm. Widoczny jest on z daleka, szczególnie od strony Tarnowa i zbliżając się trasą do Krynicy. To typowa góra wyspowa, powstała ze względu na występowanie twardszych warstw piaskowców, bardziej charakterystyczny typ takich gór jest właśnie w Beskidzie Wyspowym. Niebieski szlak prowadzi przez szczyt dalej na Suchą Homolę lub do Wysowej. Czy warto wejść na ten szczyt? Zależy, co kto lubi. Jeżeli cieszy nas kontakt z naturą, las, mała ilość osób na szlaku – to tak. Nie ma tutaj tłumów, trudności – żadne. Ale, jeżeli ktoś liczy na piękną panoramę, rozległe widoki – nic z tego. Cały jest porośniętym lasem, głównie bukowym, więc ze szczytu nic nie zobaczymy, no chyba, że w czasie, gdy liście opadną, to można coś wypatrzeć pomiędzy gałęziami. Najłatwiej dostać się tam, jadąc z Grybowa, ulicą Turystyczną, która wyprowadza nas na tzw. Pochełmie. Po drodze mijamy malowniczą kapliczkę/kościółek. Parę słów o nim – zbudowany w 1936 roku, przez braci Dziedziaków. Został on zbudowany dla rodziców, którzy z racji podeszłego wieku nie mogli uczestniczyć we mszy w Grybowie. Niektórzy mogliby go pomylić z cerkwią, bo jego architektura nawiązuje do typowej już za Grybowem, jak np. w Kąclowej, Florynce czy Brunarach. W czasie II wojny światowej teren Pochełmia był terenem działania partyzantów, dlatego przez Niemców kościół nazywany był „Banditen Kirche”. Obok kościółka jest tablica upamiętniająca ofiary wojny z Ziemi Grybowskiej.

Mijamy kościół i kierujemy się drogą w prawo, aż do dobrze widocznego oznaczenia niebieskiego szlaku. Przez chwilę przez łączkę, potem zagłębiamy się w las. Po coś ponad pół godziny bez pośpiechu, przy średnim podejściu osiągamy szczyt – wiemy o tym, dzięki małemu, drewnianemu krzyżowi. I to by było na tyle atrakcji Chełmu. No, może w maju zachwycie nas gęsto kwitnące podszycie, biel kwiatów. Aż się prosi o jakąś wieżę widokową na szczycie, chociaż zapewne obrońcy przyrody podnieśliby larum. W pewnym sensie może i mają trochę racji. Bo zaraz bylibyśmy świadkiem inwazji quadowców, motocrossowców i innej maści współczesnych bandytów. A, jeszcze jedna ciekawostka, na północnych stokach Chełmu od niedawna funkcjonuje pole startowe dla paraglindigowców. W słoneczne dni można zaobserwować wiele paralotni zawieszonych obok tej góry.

Na górze byłem w sumie dwa razy, pierwszy – w czasie gdy jeszcze chodziłem do technikum, a drugi – już z żoną i dziećmi. Nie najgorszy sposób spędzenia niedzielnego popołudnia, zamiast oglądania TV, ślęczenia przy kompie lub zajadania się plackami. Ale na dobrą sprawę, jeżeli nie byliśmy – to lepiej wejść na wieżę widokową na Jaworze lub przejść się ścieżką przyrodniczą po Maślanej Górze i zobaczyć Beskidzkie Morskie Oko.

Bardziej ciekawą propozycją byłyby wycieczka rowerowa po dróżkach w okolicy Chełmu. Większość z nich jest wyasfaltowana więc bez obawy o stan swojego „siedzenia” można powłóczyć się po okolicy.