Jest jeszcze jedna wieża widokowa w okolicy Nowego Sącza – na górze Jaworz. Prawie ją widać z mojego domu, prawie, bo zasłaniają ją wcześniejsze wzniesienia: Babia Góra – ale nie słynna królowa Beskidów, lecz zaledwie 728 metrowa i Chełm z przekaźnikiem na szczycie. Sama wieża jest usytuowana poniżej szczytu, ze względu na ochronę przyrody. Sugerując się mapami, postanowiłem jak najwyżej dojechać samochodem. Najpierw należy skręcić w drogę obok szkoły, potem pod terenem kamieniołomu, wąską drogą, przez las, coraz wyżej, aż na przełęcz. Teraz jest droga lekko w lewo, prowadząca w las. Jadę do końca asfaltu i tam jest sporo miejsca, można bez problemu zostawić samochód. Osoby dysponujące autem terenowym, z wysokim zawieszeniem lub napędem na 4 koła mogą spokojnie podjechać pod samą wieżę. Ale bez tego mamy relaksujący spacer, około 15 – 20 minut i już jesteśmy przed celem. W weekendy jest tu zapewne wiele osób, ale w dzień powszedni – spokój. Jedynie okoliczni ludzie wypasają bydło. Psy pasterskie były nawet przyjazne. Czasem można się natknąć na stadko kóz, które są bardzo wścibskie i mogą podążać za turystą. Zapach starego kozła nie należy do specjalnych. A co z wieżą? Schody dość strome, co dla osób mało obytych z tego typu obiektami może być lekkim dyskomfortem. Widok obejmuje przede wszystkim Kotlinę Sądecką. Przy dobrej widoczności można oglądać cały Beskid Sądecki, a nad nim Tatry. Na wschód najbliżej opisane już wyżej: Babią Górę i Chełm, bardziej na płn. – wsch. część Jeziora Rożnowskiego i Pogórze Karpackie. Mimo, iż Jaworz leży w Beskidzie Wyspowym, to widoczna jest tylko jego niewielka część, z racji, że wieża znajduje się poniżej wierzchołka, a on sam zasłania widoki na zachód. Obok jest wyznaczone miejsce na ognisko i ławeczki, więc spokojnie można urządzić sobie biwak z pieczeniem kiełbasek. Mój pierwszy raz to była totalna porażka, mgła nie ustąpiła i ledwie widziałem wieżę, dla zaliczenia wszedłem na szczyt. Drugi raz był już z trochę lepsze widocznością, chociaż nie rewelacyjną. Przeszedłem dłuższą trasę, ścieżką edukacyjna aż na drugą górę pasemka – Sałasz. Praktycznie na tą drugą, idąc przez Jaworz się nie wychodzi, tylko schodzi. Oprócz tablic oznajmujących, co z roślin można tu zobaczyć, więcej widoków nie zobaczymy. Wytyczono ty ścieżkę przyrodniczą ” Limanowa – Jaworz”.Składa się ona z 12 stanowisk. Po drodze mamy cały czas zalesiony grzbiet. Na Sałaszu jest mała polanka, ale wśród drzew, tak, że nic to nie zmienia. Bardzo fajna alternatywa na rower górski. Zresztą mamy tu oznaczenia dla dróg rowerowych. Idąc dalej szlakiem doszłoby się do Limanowej, ale musiałem wracać do samochodu. Przejście prze wieżę na wierzchołek Jaworza z mojego postoju zajmuje spokojnym tempem z przerwami na fotografie godzinkę. Tak, że całość można bez problemu zrobić w 2 godzinki – czyli ciekawy popołudniowy, lub jak ktoś woli – przedpołudniowy spacer