); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Lubań – Gorce – 1225 m

 


W 2016 roku wyjątkowo skupiłem się na odhaczaniu szczytów beskidzkich. Jednym z głównych do zrobienia był Lubań – w Gorcach, lub jak niektórzy uważają, w zachodniej części Beskidu Sądeckiego. Tam zaliczyłem drugą, z czterech wybudowanych wież, zostały jeszcze na Gorcu i Magurkach. Na szczyt wiedzie bardzo wiele szlaków, można wyruszyć z Ochotnicy Dolnej, Górnej, Tylmanowej, Krościenka, Kluszkowców. Sam nie widziałem, jaką trasę wybrać, ostatecznie padło na szlak z Ochotnicy Górnej. Z każdej strony to dość długi, jak na Beskidzkie warunki szlak. Zostawiłem samochód na przykościelnym parkingu i potem początkowo asfaltem wśród zabudowań, ale zaraz potem już w las. Zaraz potem napotykamy prawdziwka, może zamiast w góry, to na grzyby? Szlak ma kolor niebieski i jest dobrze oznaczony. Podejście nazwałbym asymetryczne – raz stromo, a potem łagodnie, i tak na przemian. Widoków praktycznie brak, ludzi – też, a to z racji, że jest dość wcześnie – koło 9.00. Dopiero bliżej wierzchowiny, na górskiej drodze używanej do zrywki drewna, otwierają się widoki na resztę Gorców. Gdy jesteśmy już dość blisko szyty, zaraz po złączeniu ze szlakiem żółtym jest końcowe ostre podejście, dające lekko w kość. Niezbyt wygodne, ze względu na uślizgujący się spod nóg piaskowcowy rumosz. Dodatkowo bardzo dokuczają latające insekty. Podchodzimy na wieżę. Nie jest zbyt ciepło, wieje lodowaty wiaterek, widoczność też nie za rewelacyjna. Jedyny pozytywny aspekt tego, to uwolnienie się od owadów. Panorama byłaby całkiem ładna, gdyby była lepsza widoczność. Co widać? Jezioro Czorsztyńskie, Pieniny i Magura Spiska – na południu; na północ – Gorce, Beskid Wyspowy i w słabo w oddali Beskid Niski. Na zachód bardziej w wyobraźni Babia Góra i grupa Turbacza. Porobiłem parę zdjęć  bardziej proforma. Warto byłoby tu być przy lepszej widoczności. Na szczycie co chwilę dochodzi więcej turystów. Opuściłem wieżę, a pod nią całkiem ciepło. Za to poprawiła się przejrzystość, Tatry widoczne wyraźniej, więc wróciłem z powrotem na wieżę,  znów pstrykając paręnaście fot. Samo podejście trwało około 1,5 godziny, więc o pół godziny krócej niż czas przewidywany. Zejście za to trwało tyle samo, ale powodem tego były grzyby, które co chwilę znajdowały się na naszej drodze, chociaż wcale zbytnio ich nie wypatrywaliśmy. Dominowały koźlarze. W drodze powrotnej już spotykaliśmy większą ilość turystów, tak, że i Beskidy latem są dość zatłoczone, chociaż nie tak, jak Tatry. Da się wytrzymać. I chyba turyści są bardziej kulturalni, niż w naszych najwyższych górach. Planują jeszcze kiedyś powtórnie odwiedzić tą wieżę, ale muszę wycelować w mocną przejrzystość, bo panorama Tatr z Jeziorem Czorsztyńskim u podnóża jest jedną z najładniejszych jaką można zobaczyć w całych Beskidach. W ogóle Lubań jest jednym z wybitniejszych punktów widokowych i moim zdaniem dobrze, że tu wybudowano wieżę, mimo wielu sprzeciwów ekologów. Konstrukcje są nawet atrakcyjne, ładne dla oka, nawiązują do tutejszej architektury sakralnej drewnianych kościółków. Jedną dla mnie denerwującą rzeczą jest mnogość oznaczeń różnej maści szlaków – pieszych, rowerowych, które czasem zamiast pomagać, wprowadzają lekkie zamieszanie. Jest to również niezły teren dla rowerzystów górskich. Tak realnie parząc, na przejście całego szlaku z przerwami potrzebujemy około 5 godzin. Tak, że jest to propozycja na konkretną, półdniową trasę. Przewyższenie do pokonania to ponad 800 metrów, więc porównywalne do niektórych szczytów w Tatrach – np. do wejścia na Giewont czy Kasprowy.