W czasie studiów geograficznych na czwartym roku mieliśmy praktyki na wybrzeżu. Po wyjeździe z Krakowa pierwszym przystankiem była kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie. Dziura w ziemi naprawdę robi wrażenie. Potem przejazd przez niziny i nudny krajobraz, którego jedynym ożywieniem było Toruń. Podobała mi się panorama miasta, stare zabytkowe budowle, szczególnie widok z mostu na Wisłę i położony na brzegu Toruń. Mieliśmy godzinę na samodzielne zwiedzanie, więc nie było za wiele czasu. Potem już dojazd do Gdyni, gdzie mieliśmy nocleg. Mimo iż był czerwiec temperatury były niskie. Przez cały czas pobytu niezbędne okazały się ciepłe rzeczy, których nie miałem za dużo – nauczka na przyszłość. Następny dzień to Gdańsk – rynek z pomnikiem Neptuna, zwiedzanie Bazyli Mariackiej z wyjściem na wieżę, katedra w Oliwie z posłuchaniem organów. Kolejny dzień to chyba najciekawsza sprawa, czyli Słowiński Park Narodowy ze słynnymi wydmami, widocznymi już z daleka. Miejsce nie wymagające chyba reklamy. Po drodze odwiedziliśmy elektrownię szczytowo-pompową w Żarnowcu, Rozewie. Wieczorami w miarę wolnego czasu spacery po plaży, obowiązkowo molo w Sopocie, klif w Orłowie. Ostatni dzień to Westerplatte, Żuławy Wiślane oraz prawie cały dzień na Zamek w Malborku. Jeszcze w drodze powrotnej chwila w Elblągu i wieczorem Frombork. Droga powrotna to zwiedzanie muzeum muzeum folkloru kaszubskiego w Kartuzach, widok na Pojezierze Kaszubskie oraz obejście współczesnego zamku, budowanego przez jakiegoś biznesmana, który niestety nie był w stanie go dokończyć. Mimo złej pogody udało się zobaczyć najważniejsze atrakcje tego rejonu Polski, cieszę się, bo specjalnie nie wybierałbym się tam, a tak dzięki tej praktyce, Pomorze mam „z głowy”.