); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Babia Góra 1725 m


Na Babią Górę najlepiej udać się czerwonym szlakiem z Przełęczy Krowiarki (Lipnickiej) 1012 m n.p.m., dokąd można dojechać autobusem z Zawoi lub dojechać na płatny parking – 2 zł za godzinę lub 10 zł za cały dzień.
Wg drogowskazów czeka nas trasa: wejście czerwonym szlakiem z Przełęczy Krowiarki, to na początek czeka nas 50 minutowe ostre podejście w lesie (zejście 30 minut). Po tym czasie dojdziemy na Sokolicę (1367 m n.p.m.) skąd ujrzymy piękny widok na Babią Górę. Potem od Sokolicy docieramy na szczyt Babiej.

Z wierzchołka przy bezchmurnym niebie można zobaczyć Beskid Śląski, Makowski, Żywiecki, Gorce, Tatry, góry słowackie, a w przy wyjątkowej przejrzystości (3-4 razy w roku) nawet przedmieścia Krakowa.
Mnie cała trasa na szczyt i z powrotem zajęła 2,5 godziny, (wyjście 1,5 godz, zejście 1 godz.) Nadałem sobie bardzo szybkie tempo, a to z powodu kiepskiej pogody. Dojeżdżając do Babiej jeszcze było w miarę słonecznie, ale już na Krowiarkach zaczęło się mglić. Po nocnym opadzie szlak był bardzo zabłocony, co utrudniało marsz. Na Sokolicę dotarłem po ok 0,5 godz. Tu po raz ostatni coś zobaczyłem – a był to grzbiet Babiej z wierzchołkami: Kępa, Gówniak i Diablak.

Sokolica to zerwa skalna, o której dyskutują geolodzy czy to skutek osuwiska czy obecności lodowca. Tutaj zaczyna się kosodrzewina i towarzyszy na prawie do samego szczytu. Sam szczyt jest nagi. W drodze przez mgłę dostrzegłem zarysy słowackie zbiornika Orawskiego. Potem juz w całkowitej mgle dotarłem na szczyt z dodatkiem silnego, porywistego wiatru. Całe szczęście że oglądając dzień wcześniej pogodę zaopatrzyłem się w ciepły polar, kurtkę antywiatrową, czapkę i rękawica a także termos z ciepłą herbatą. Na Diablaku znajduje się mur, tablica poświęcona JP2, a także słowackie znaki turystyczne i książka miejsce na książkę wpisów, chociaż przy takiej liczbie turystów wpis jest raczej bezcelowy.

Szlak od krowiarek jest bardzo łatwy, najbardziej strome podejście jest na początku, do Sokolicy – tu mamy już ponad połowę wysokości pokonanej. Dalszy szlak jest już łagodniejszy. Nie jestem amatorem Beskidów i Babia Góra mnie nie zachwyca, ale jako zapalony turysta górski nie mogłem nie być na tej górze. Ale wolę dużo Tatry, tym bardziej że mam tam bliżej. Ale Babią mam zaliczoną.

Drugie podejście do Babiej przyniosło więcej pozytywów. Przede wszystkim siadła pogoda, trochę mniej widoczność, ale nie można mieć wszystkiego. Tym razem mogłem wykonać kilka ujęć, Tatry były ponad mgłami, ale ostre słońce przeszkadzało w fotografowaniu. Jeszcze rankiem nie było dużych tłumów, ale zejście już było przepychaniem się między ludzkimi pociągami zmierzającymi do góry. Niestety, od tego już nie uciekniemy.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 24 = 28