); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Ferdel – 648 m.n.p.m.

Zaliczania wież widokowych – ciąg dalszy. Wykorzystuję dzień wolny – a dodam, że to dzień powszedni – więc powinno być spokojnie na szlakach. Mamy końcówkę czerwca, po „Wyjątkowo zimnym maju” teraz są tropiki, ale na popołudniu zapowiadane są burze, jak później się okaże, w mojej okolicy przeszło tornado (sic!), a mój samochód przeżył jakoś bombardowanie lodowymi kulami wielkości pięści.

Ale to nie tekst o zmianach klimatycznych. Na razie ranek, ładnie, ale jak głupi zawierzam GPS-owi, chcąc dojechać najkrótszą drogą do Wapiennego, skąd się wychodzi na Ferdel. Przez Bodaki się nie da, chyba że końmi. Druga dróżką też do niczego. Wracam do Ropicy i dopiero przez dwie Męciny docieram do uzdrowiska. Tak blisko, a nigdy tu nie byłem, bo, prawdę mówiąc, nie ma za bardzo po co. Parę budynków i wybrukowany chodnik to za mało, żeby przyciągnąć tutaj kogoś, poza kuracjuszami. Jedno – co pewne, jest tutaj spokój.

Samochód zostawiam przy nowym parkingu, wybudowanym jak zwykle ze środków unijnych. Na Ferdel można zrobić pętelkę, sami wybieramy czy najpierw idziemy w górę miejscowości, a potem wieża i powrót lasem, lub na odwrót. Ja realizuję ta drugą opcję. Dobrze oznaczona ścieżka, bardzo łatwa, ale i przyjemna prowadzi przez las z kilkoma przystankami edukacyjnymi (można rozpoznawać drzewa przez specjalnie wycięte okienka).

Po kilkudziesięciu minutach ukazuje się wieża, jakich teraz wiele w Beskidach – co na kształt dachu cerkwi. Nikogo nie spotykam. Widok – taki sobie – ta część Beskidów nie należy do zbyt malowniczych, grzbiety są niskie i bardzo połogie, na horyzoncie jedynie wybija się trójkątna sylwetka Cergowej (kolejna wieża do zaliczenia), ale z racji upału, widoczność bardzo kiepska. A przed sobą mamy Magurę Wątkowską i Małastowską. Po prawej – w oddali Maślana Góra i Gorlice. Zapewne z październiku walorów dodadzą kolorowe buki.

Teraz szybkie zejście, po drodze spotykam jedynych turystów, a potem w ogromnym skwarze parę km dreptania do samochodu. Tak sobie pomyślałem, że to bardzo dobre miejsce np. na wycieczkę szkolną z mniejszymi dziećmi, albo krótki popołudniowy (lub jak ktoś woli, przedpołudniowy) wypad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 6 = 7