); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Tahtali Dagi – 2365 m

CLICK HERE – PANORAMA ZE SZCZYTU

CLICK HERE – PANORAMA Z PLAŻY

CLICK HERE – PANORAMA KLIFU

Najczęściej proponowaną wycieczką, ludziom przebywających na wczasach w Kemer jest rejs po morzu Śródziemnym połączony z późniejszym wyjazdem kolejką na górę Tahtali – dominującą w tej części gór Taurus.

Wg. przewodniczki, inna nazwa to po prostu Olimp (Olympos) – oprócz właściwego szczytu w Grecji, jeszcze dwie góry w basenie Morza Śródziemnego nosiły tą nazwę – wśród nich Tahtali.

Inwestycja została ukończona w roku 2006 i jest to jedna z najdłuższych kolejek świata. Pokonuje ponad 1600 metrów różnicy wysokości, ze stacją początkową na poziomie 726 m.n.p.m.

Popełniłem błąd, dając się namówić na propozycję rezydentki. Nie chodzi ani o cenę, bo nawet atrakcyjna, tylko o termin. Obserwując Tahtali z plaży, zauważyłem, że rano jest bezchmurnie, i wtedy należało skorzystać z oferty jakiegoś lokalnego biura. Później – około południa szczyt zawsze zasłaniały chmury, im późniejsze popołudnie, tym widoczność gorsza.

Na domiar złego, trafiłem jedyny dzień, gdy padał deszcz. Na ale cóż – zawsze mogło być gorzej. Początek wycieczki – autokar zabiera nas do mariny, po dokładnej kontroli, jak na lotnisku, wchodzimy na statek, udający piracką karawelę.

Mamy rejs do malowniczych klifów, jeden ze statków prawie wpływa do morskiej jaskini. Potem czas na pływanie w morzu. Kolejny etap – to wizyta w największym meczecie w Kemer. W sumie w środku nic tam nie ma, jedynie dywan i określenie kierunku Mekki. Kobiety tradycyjnie, muszą założyć coś na głowę i długie sukienki – można za darmo wypożyczyć przy wejściu.

Wreszcie gwóźdź programu – przynajmniej dla mnie – górskiego maniaka. Ale widzę pogodę, totalna chmura. Ładujemy się do wagonu, zabierającego do 80 osób. Kolejka szybko nabiera wysokości – na szczycie oczywiście chłodno – odmiana dla upałów panujących u podnóża. W cenie biletu mamy obiad na szczycie – makaron z jakimś mięsem.

Teraz wychodzimy na taras widokowy ogromnego budynku na szczycie. Nie czuć w ogóle „ducha gór”, tylko turystyczną masówkę. Szczęście w nieszczęściu – chmury, przynajmniej trochę się rozpierzchły – więc mamy jakikolwiek widok – parę skalistych szczytów, poniżej lasy iglaste – czasem można dostrzec cedr libański.

Szczyt zaliczony, ale zbyt wielkiego wrażenia nie zrobił, może przy lepszej pogodzie doznania byłyby fajniejsze. Przewodniczka twierdziła, że wyjście na nogach to około 7 godzin. Zważając na upały, mogłoby to być tyle. Pewnie w chłodniejszym okresie udałoby się szybciej.

Ostatni etap wycieczki to oczywiście wizyta w miejscu, gdzie chcą opchnąć coś w cenie dwukrotnie wyższej, niż normalnie w sklepie – to muzeum-fabryka oliwy z oliwek.

Na koniec – wujek „Dobra rada” – jeżeli ktoś chce skorzystać z kolejki, koniecznie wyjazd rankiem, w 90% popołudniowy kurs to słaba widoczność plus chmury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

56 + = 57