Prawie każdy uczeń wie że Rysy to najwyższy szczyt Polski, ale już nie każdy wie że może go zdobyć jako turysta. Będąc pierwszy raz w Tatrach, w podstawówce na obowiązkowej wycieczce pt. Morskie Oko myślałem, że chodzenie po górach to tylko sprawa alpinistów. Później gdy złapałem górskiego bakcyla, sam zacząłem zdobywać tatrzańskie szczyty. Polskie Rysy nie były na czołowej liście celów, gdyż wcześniej byłem na Rysach od strony słowackiej. Ta wycieczka była trochę przypadkowa, pewna koleżanka nudziła mnie aby pojechać z nią w Tatry, miała ambicję wejść na Rysy, dzień wcześniej zabrałem ją na rozgrzewkę na Kościelec, aby wybadać czy nadaje się do chodzenia po górach. To był chyba błąd, bo następnego dnia ledwo dowlokła się nad Moko. Postanowiła pospacerować nad stawem i wrócić do Zakopca. Ja w takim razie postanowiłem sam kontynuować wycieczkę. Była ładna pogoda, ale niestety był to szczyt sezonu letniego – połowa sierpnia, tłumy ludzi – to czego nie cierpię. Ruszyłem swoim szybkim tempem, najpierw nad Czarny Staw, potem omijam go z lewej, na prawo biegnie szlak na Mięguszowiecką Przełęcz. Przewidywany czas wejścia na Rysy to około 4 godziny, mnie tyle czasu zajęło wejście i zejście z krótkim pobytem na szczycie. Ale muszę dodać że mam dobrą kondycję i chodzę po górach dość szybko. No i należy do tego czasu dodać samo dojście z Palenicy do Morskiego wśród tłumów ludzi często nie wiedzących po co idą, w oparach końskich sików i potu. Trasa na Rysy jest moim zdaniem nieporównywalnie łatwiejsza niż Orla Perć, część szlaku powyżej Czarnego Stawu jest ubezpieczona łańcuchami, częściowo jest lekka i przyjemna wspinaczka, skała jest dobra, mało krucha. Największym utrudnieniem jest duża liczba turystów w pełni sezonu. Gdy docieram na grań dochodzącą do Rysów otwiera się widok na wschodnią część Tatr Wysokich. Do samego wierzchołka jest dosyć stromo, a na wierzchołku tłum jak na bazarze, zresztą widoki też – śmieci, rozbita na skale butelka keczupu itp. Robię więc swoim paściarskim zenitem panoramą ze szczytu – trochę dziwnie wyglądają stąd Mięgusze, najciekawszy widok to Ganek o ciekawej morfologii – podcięty jak brzytwą przez lodowiec a za nim Gerlach. Krywań dużo ładniej prezentuje się z Kasprowego czy z Czerwonych Wierchów. Dobrze też widać przebytą trasę z schroniska nad Mokiem. Bardzo ładnie widać dwa piętra jezior polodowcowych – bliżej nas Czarny Staw, a w dole Morskie Oko. Po pstryknięciu paru fotek schodzę niżej na grań pod Rysami i tutaj dopiero w mniejszym tłoku spożywam posiłek i trochę odpoczywam. No i znów droga usiana turystami, konieczność obejść, a po dotarciu do schroniska odpoczynek wśród zgiełku i tłumów. Schodząc „moją ulubioną drogą” do Palenicy spotykam dwie znajome osoby – co jest dowodem na ilość ludzi która wtedy oblegała Tatry. Niech każdy turysta spotka dwóch znajomych to ile to razem będzie? W ten dzień można było obserwować częściowe zaćmienie słońca, które w tym momencie było akurat za Mnichem. Podsumowując szlak na Rysy jest szlakiem dla turystów, którzy już trochę chodzili po Tatrach, lepiej nie brać ich na I rzut, bo można się zniechęcić, a przy braku doświadczenia przypłacić zdrowiem. No i lepiej nie wybierać się tam w pełnym sezonie.
-
Niżne Rysy, a pośrodku Rysy
-
Późną wiosną – Opalony i Miedziany z trasy na Rysy
-
Zamarzrznięte Morskie Oko, Rysy wydają się niższe niż Niżne Rysy
-
Niżne Rysy i Rysy zimą
-
Pod drodze na Rysy mam Czarny Staw i taki widok na Morskie Oko
-
Mięguszowieckie Szczyty znad Czarnego Stawu
-
Widok na górną część trasy na Rysy znad Czarnego Stawu
-
Mnich w zimowej szacie
-
Żabie Szczyty towarzyszą na szlaku wokół Moka
-
Mięguszowieckie Szczyty i Mnich z tafli Moka
-
Widok z Rysów na „Mięgusze”
-
Zerwa Ganku a za nią Gerlach
-
Widok z polskich Rysów w stronę Krywania
-
Grupa Lodowego Szczyty z Rysów
-
Słaba widoczność z Rysów – Pośrednia Grań po prawej
Dodaj komentarz