Była to niejako powtórka przejścia szlaku sprzed wielu lat, z tym, że z dodatkowym bonusem w postaci wejścia na Furkot. W 2003 roku przeszedłem z ŚP szwagrem trasę przez Bystre Sedlo. Pogoda wtedy nie była zbyt łaskawa.
Tym razem wyczekałem prognozę, praktycznie poszedłem na pewniaka. Parking w Strbskim Plesie – 10 Euro, można obok za 7, ale już za późno. Wszystko automatyczne, ale trzeba samemu poszukać, gdzie się płaci, oznaczenie bardzo kiepskie.
Nie byłem tutaj kilka lat, Brzeg jeziora mocno się zmienił, zniknęła dzikość, teraz wszędzie wybrukowane, restauracje, jakieś paskudne rzeźby zwierząt czy innych potworów, przecież wystarczy naturalny widok na góry. Jeszcze wybudowali wieżę widokową, przecież widoki są bez niej. Ale to nie moja sprawa.
Szlak jak zwykle, dojście asfaltówką, potem zamienia się w typowy kamienisty – aż do wodospadu Skok. Jest dość gorąco, ale na szczęście Słońce świeci w plecy. Dojście tam zajęło coś ponad godzinę.
Teraz czas na podejście – dość strome i męczące, łańcuchy są, ale zbędne, gdy skała sucha. Ruch jak na Tatry – umiarkowany. Mamy koniec sierpnia, ostatnie dni wakacji. Dalszy szlak to na przemian spacer w miarę poziomym terenem, a potem uciążliwe podejście, i tak trzy razy.
Po drodze są malutkie jeziorka, widać ubytek wody przez suche lato. Powiem, że Dolina Młynicka nie jest aż tak bardzo imponująca, nie ma nad nią aż tak potężnych ścian, jak np. nad Morskim Okiem czy w Mięguszowieckiej. Chwila odpoczynku nad Capim Plesem i ostatnie, ale najcięższe podejście – w stronę Bystrego Przechodu. W miejscu, gdzie namalowane farbą stop – można odbić na starą ścieżką. W pewnym momencie dochodzi ona do niedługiego żlebu, którym wychodzimy na przełęcz.
Stąd już trzeba samemu szukać najbardziej dogodniejszego podejścia na sam szczyt, lekka skalna wspinaczka, coś w stylu końcowego Krywania, ale rzekłbym, że nawet łatwiej, mimo braku wytyczonej ścieżki. Widać, że nikt się tu nie przejmuje, że to poza szlakiem, duża ilość Słowaków.
A teraz panorama – moim zdaniem bardzo ładna. Niektórzy uznają, że najpiękniejsza w Tatrach – z tym polemizowałbym – mi się bardziej podobało z Turni nad Rohatką czy z Wołoszyna. Ale ta też niczego sobie – co najciekawsze: z jednej strony Krywań, na na wschód – Szczyrbski szczyt z dwoma stawkami poniżej – jak z oczami. No i spiczaste Solisko.
Siedzimy tam z godzinką, częśc osób idzie dalej, na Hruby – tam już znacznie trudniej, mnie generalnie się nie chce, troche wyczerpało mnie podejście, a trzeba zachować siły na długie zejście Doliną Furkotną. Jest widoczny stary szlak, którym dochodzimy do obecnego, czasem trzeba trochę poskakać po głazach.
Ostatni etap to zabójcze dla kolan zejście. Dość wąsko w kosodrzewinie. Można sobie to skrócić, zbaczając na kolejkę pod Soliskiem. I tak, po raz kolejny, zamiast jechać na ostatni niezdobyty szlakowo szczyt – Baraniec, zaliczyłem najwyższą górę AD 2022.
-
Wyasfaltowane Szczyrbskie Pleso
-
Szczyty Soliska ze szlaku
-
Capie Pleso i Szczyrbski Szczyt
-
W tle Hruby wierch – ze szczytu Furkot
-
Grań Tatr Wysokich z Furkota
-
Wielkie Solisko
-
Wielkie Solisko once again
-
Gerlach musi być
-
Mięgusze i szlak na Koprowy
-
Grań odchodząca z Hrubego, w tle Czerwone Wierchy
-
Tatry Zachodnie z Furkota
-
Paralotniarze nad Krywaniem
-
Grań schodząca z Krywania w kierunku Koprowej Doliny
-
Taka sobie Kończysta
-
Wierzchołki Rysów
-
Chata pod Rysami
-
Przełęcz pod Furkotem
-
Ostra i Zadnia Liptowska Turnia
-
Jarzębina już owocuje nad Szczyrbskim Stawem
-
Szatan, Wielkie Solisko i inni
-
Krywań, Ostra itd
-
Solisko i wodospoad Skok
Dodaj komentarz