Mając w głowie plan wyjazdu do Norwegii, wyznaczyłem sobie trzy główne cele: jakaś góra w Jotunheimen, zobaczyć Geiranger Fiord i trasa Romsdaveggen.
Nr 1 już zaliczony i jeszcze tego samego dnia jedziemy do nr 2. Odległość około 160 km. Dzień długi, więc nie martwimy się, że dopadnie nas zmrok. Opuszczamy góry Jotunheimen, trochę mniej ciekawych widoków, ale zbliżając się do celu znów mamy cudowności – jezdnia znów wzosi się serpentynami, wkraczając w krainę śniegu i jezior -, jednym słowem – Arktyka – to dolina Breiddalen. Niskie Słońce nie za bardzo pozwala na robienie zdjęć, znów przenikliwe zimno, chociaż wysokości okolicznych szczytów nie przekraczają 1700 m.
Niestety, pułap chmur to około 1300, więc zawracam przed szlabanem z opłatą za wjazd na Dalsnibbę, nie ma sensu płacić za widok chmury od środka.
Zaczyna się zjazd w stronę Geiranger – kolejny widok, który urywa du..ę. Potężne wodospady i koniec fiordu. Wielokrotnie podziwiałem to miejsce na fotografiach, a teraz mam je na żywo. Zatrzymuję się kilkakrotnie, przy różnych punktach widokowych. Obniżamy się do poziomu morza, a potem znów serpentyny i fiord z innej perspektywy.
Jest już późno, więc pora poszukać miejsca na nocleg, oddalamy się parę km od fiordu i znajdujemy takowe obok tunelu, jest tu już kilka kamperów. Trzeba tylko uważać na krowie placki. Tym razem spało się rewelacyjnie, tym bardziej, że temperatura była dużo bardziej komfortowa.
Rankiem wracam do parkingu nad fiordem jest tam ubikacja, ciepła woda, więc robimy śniadanko oraz zażywamy porannej toalety. Plansze, pokazujące widoki z okolicznych szlaków, powodują zmianę planów. Zamiast jechać do Andalsnes, idziemy na Geitfonnegę. Trasa wychodzi wprost z parkingu.
Popełniam błąd, ponieważ zabieram płytkie buty trekkingowe. A teren znów grząski, muszę skakać, aby nie zamoczyć butów. W Norwegii, płytkie buty na szlaku to porażka. Tym razem szlak trochę lepiej oznaczony, ale bez szału. Podejście dość strome, ale mamy cały czas widok na najpiękniejszy fiord Norwegii, wpisany na listę UNESCO.
Obserwujemy, jak do wielkiego wycieczkowca ciągle dopływa mała łódź, prawdopodobnie zabiera pasażerów na ląd. Ruch na naszej trasie turystycznej bardzo mały, mimo iż to sobota. Wychodzimy ponad zarośla i mamy nawet śnieżny trawers, środek lata, na na 1000 m masa śniegu. Znów muszę uważać w swoich butkach.
Po drodze trzeba przekroczyć wartki strumień, co nie jest wcale łatwe. Nie ma żadnego mostka, kamienie ledwo wystają nad wodę i są chybotliwe, jeden nieuważny krok i kąpiel. Nawet się zastanawiam czy nie zdjąć butów i przejść w bród. Ale jakoś ekwilibrystycznie się udaje.
Dalej już sucho, trochę lekkiej skalnej wspinaczki i po około 3 godzinach jesteśmy na wierzchołku. Jest ona bardzo rozległy, tak że z samego szczytu nie widać fiordu i aby go podziwiać, trzeba zejść troszkę na stok.
Szczyt ro ogromne skalne rumowisko, panorama rozległa, ale „robotę” robi fiord, bo góry dookoła bardzo podobne do siebie, strome stoki i rozległe, płaskie wierzchowiny. Nic, co widzimy nie ma 2000 m, ale wysokości bezwzględne to zarazem względne, więc ogromne, grubo ponad 1 km.
Towarzyszą nam trzy młode Szwajcarki i jeden Norweg. Pogoda całkiem dobra, ciepło i małe zachmurzenie. Gdy się już napatrzyliśmy, zabieramy się w dół. Kolega oraz Szwajcarki urządziły sobie zjazd na butach po śniegu, mając przy tym wiele uciechy – ja nie mogłem – buty!!!
Teraz już zejście do parkingu z Geirangerem cały czas przed nosem, ruch troszkę większy, ale nic porównywalnego nawet z najmniej zatłoczonymi szlakami w Tatrach.
Po dwóch dniach mamy zaliczone dwa z trzech celów, więc już jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Jeszcze w tym samym dniu jedziemy malowniczą Ornevegen, przekraczamy promem fiord w Eisdal Norddalsfiorden. Prom kursuje co 20 minut, więc nie czekamy długo – a dalej kolejna malownicza trasa – słynna Droga Trolli, o której więcej przy opisie wejścia nad Ścinę Trolli.
-
W dolinie Breiddalen
-
Jezioro Djupvatnet
-
Pierwszy widok na Geiranger Fjord
-
Fiord i wioska Geiranger
-
Kościółek w Geiranger
-
Fiord z drugiej strony
-
Punkt widokowy na serpentynach nad Geiranger
-
Wodospad „Siedem Sióstr” wpada do fiordu Geiranger
-
Z parkingu Korsmyra
-
Wycieczkowiec w Geiranger
-
Szczyt Getfjellet
-
Siedem Sióstr to 39. najwyższy wodospad w Norwegii. Wodospad o wysokości 410 metrów składa się z siedmiu oddzielnych strumieni, a najwyższy z siedmiu ma swobodny spadek, który mierzy 250 metrów.
-
Śnieżna gran na Geitfonegga
-
Rojnik Górski na Geitfonegga
-
Szczyty wokół Storfjorden
-
Widok na koniec Geiranger fiord
-
Geiranger Fiord w stronę Storfjorden
-
szczyt Geitfonegga
-
Widok z Geitfonegga na północ
-
Geitfjellet i Geiranger Fiord
-
Trollkuphornet
-
Góry Skandynawskie w okolicy Geiranger
-
Lodowiec fjeldowy
-
Surowy krajobraz Gór Skandynawskich
-
Kwiaty na szczycie Geitfonegga
-
Orneveggen czyli droga orłów
-
Port w Geiranger
-
Kolejny wodospad wpadający do Geiranger
-
Stoki fiordu Geiranger
-
Jeden z tysięcy wodospadów w okolicy
-
Nad Jeziorem Eisdalvatnet
-
Prom w Eisdal
-
Norddalsfjorden
-
Dolina Valldal
-
Na potokiem Valldøla
Dodaj komentarz