); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Gładki Wierch – 2065 m

Trasa ta należała do wciąż odkładanych. Długo się z nią wahałem – było tego kilka powodów. Pierwszy – bardzo długie dojście doliną, jedno z dłuższych w Tatrach – może poza Jaworową, Białej Wody i Cichą. Drugi – odległość od domu – do granicy Tatr mam równe 100 km, a tu muszę dołożyć ponad 40. Trzeci – obawa przed niedźwiedziami – szlak rzadko uczęszczany – co akurat jest jego zaletą, ale za to te zwierzęta tutaj i w sąsiedniej Dolinie Cichej są dość częstymi gośćmi. Istnieje opcja przyspieszenia – zabrać rower i i przejechać z Podbańskiego – zostawić go w krzakach i dalej pieszo, ale przy trójce uczestników – nie mam możliwości zabrania tylu bicykli.

Wyruszamy z domu wczesnym rankiem, żeby być na parkingu o 8.00. Tri Studnicki już mocno zaparkowane, bo stąd wiedzie popularny szlak na Krywań. Ale jeszcze jest miejsce dla nas – opłata niewysoka – to nie 7 Euro, jak w Popradskim Plesie, tylko 4. Chwileczka i już wędrujemy sami, mijamy leśniczówkę i pod górą, szlakiem niebieskim. Docieramy na polanę z wiatrołomami – na razie widok na Niżne Tatry – widoczność bardzo dobra – a po prawej Krywań. Wchodzimy w las – szlak błotnisty, często jest mały strumyczkiem – po uprzednich obfitych deszczach. Wchodzimy w gęsty las, zdaje się nie widać końca, najpierw podejście, a potem całkiem strome zejście. Cisza, stukam co jakiś czas kijkami, żeby dać znać o sobie, gdyby jakiś zabłąkany miś nie okazał się być w pobliżu. W błocie zauważam świeże ślady i charakterystyczne odchody. Rankiem ktoś tu żerował.

Dość niespodziewanie wychodzimy z lasu na asfaltową drogę, wprost na odpocivadlo. Teraz czeka nas kilka km asfaltem. Po drodze mija nas max 10 rowerzystów podążających do wodospadów – Nefcersky i Kmetow. Teren ma kilka fajnych miejsc do odpoczynku i posiłków. W końcu asfalt się kończy i zaczyna – najpierw droga szutrowa, potem już węższa ścieżka, większość drogi – płynie nią woda. Ale im dalej – tym więcej widoków. Takie juz całkiem ładne w Kobylej Dolince – ze specjalną ławką z widokami na Grań Hrubego, Hlińską i Ciemnosmreczyńską Dolinę oddzielone Pośrednim Wierszykiem kończącym się Koprowym Wierchem. Szczgólnie podoba mi się Cybryna – tutaj w kształcie piramidy.

Kończy się las i mamy ładne, idylliczne hale – takie miejsca uwielbiam. Kwitną kaczeńce – na odcinku od końca asfaltu teraz dopiero spotykamy pierwszego schodzącego z Zaworów turystę. Docieramy na Zawory – czas nie najgorszy – około 4 godziny – teraz czas na dłuższy popas i podziwianie widoków, z jednej strony mamy ogromne doliny Tatr Wysokich a z drugiej łagodne grzbiety Tatr Zachodnich. A między nimi Liptowskie Kopy z wyglądem Tatr Zachodnich, ale zaliczone do Wysokich. Po odpoczynku kierujemy się na Gładką Przełęcz, a ja, już bez dzieci – na Gładki Wierch. Po drodze spotykam gościa przechodzącego od Wrót Chałubińskiego do Przełęczy Liliowe.

Rzadka sposobność kontemplowania tatrzańskiej panoramy w samotności. Imponująco stąd prezentuje się Kozi Wierch, Świnica – trochę słabiej. Ale wszystko co dobre musi się skończyć, teraz pozostało nieskończenie długie dreptanie. Nawet nogi nie odczuły trasy, jest OK, dopóki nie docieramy do przejścia między dolina Koprową a parkingiem Tri Studnicki. Znów góra – dół. Ten odcinek to taki, na dobicie. Ale koniec, końców – jesteśmy na parkingu. Całość trasy to coś około 9,5 godziny – odległość razem ponad 25 km. Ale szlak piękny, człowiek obyty z większością tatrzańskich widoków może znaleźć tu coś nowego. No i bardzo dobra alternatywa dla tatrzańskich tłumów.

PANORAMA Z GŁADKIEGO WIERCHU

PANORAMA Z PRZEŁĘCZY ZAWORY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

3 + 1 =