Pisząc tę relację, jestem wściekły. Powinienem właśnie wracać z Alp. Ale od początku. Jak zwykle nie mogłem się doczekać corocznego, kilkudniowego wypadu w Alpy. Wyruszam o 4 rano, po nieprzespanej nocy. Miałem lekkie bóle w klatce piersiowej, ale czasem mi się to zdarzało i zrzuciłem to na nerwy przed podróżą. Niewiele brakowało, a zatankowałbym benzyny do swojego diesla. Wlałem 1 litr, więc zalałem na full dieslem. To już był chyba jakiś znak.
W Żegiestowie zabieram towarzysza i na Słowację. Po drodze na autostradzie oblewają mnie dziwne poty, i czuję dziwny ucisk w klatce piersiowej. Po jakimś czasie to mi przechodzi. Informuję o tym kolegę. A że jesteśmy już daleko, postanawiamy, że zrobimy jakikolwiek szlak na Słowacji i zobaczymy, jak będę się czuł. A że byliśmy za Rużemberokiem, a kumpel marzył o Rozsutcu – to jego obieramy za cel.
Na parkingu czuję się trochę lepiej, opłata 4 Euro i idziemy szlakiem przez Horne Diery – za poradą młodej pani od parkingu. Ponoć jest blato. Rzeczywiście, po kawałku już z nim walczymy. Najpierw szlak żółty. Docieramy do miejsca, gdzie szlak – tym razem niebieski , skręca na Horne Diery – czyli kanion z wodospadami. Co tu wiele pisać – bardzo piękny szlak – drabinami i innymi sztucznymi ułatwieniami, idziemy mijając co chwilę mniejszy lub większy wodospad. I tak do przełęczy „pod Tanecnicou”, a potem „Medzirozsutce”. Kolega jeszcze na szybkiego zalicza Małego Rozsutca – który stąd wygląda jak góra stołowa.
Z Stefanowej do przełęczy trzeba liczyć koło 2 godzin. Teraz końcowe podejście na Velky Rozsutec. Zajmuje mniej-więcej godzinkę. Pogoda znośna, chmury wyżej niż główna grań Małej Fatry. Widzę Velky Krivan, na którym byłem przed dwoma tygodniami i nie przypuszczałem, że tak szybko tu znów będę. Czuję się całkiem znośnie.
Teraz pozostaje trochę niewygodne zejście na przełęcz Medziholie. Świetne miejsce na odpoczynek i popas. Ale samopoczucie siada. Schodzimy błotnistą ścieżką do Stefanowej. Teraz już jazda z powrotem do domu, po drodze korek w Rużemberoku. A potem już wizyta na SOR. Wyniki badań – wszystko w porządku, dostałem ochrzan – że symuluję, wypisują mnie do domu. Ale już trzy dni, a wcale nie czuję się lepiej.
-
Z parkingu w Stefanovej
-
Szlak w stronę Hornych Dier
-
Horne Diery
-
Drabinka w Hornych Dierach
-
Mały Rozsutec z okolic sedla Medzirozsutce
-
Rozsutec ten właściwy
-
Mały Rozsutec jako góra stołowa
-
Velky Rozsutec z podejścia czerwonym szlakiem
-
Słabo widoczna Wielka Fatra
-
W środku Hrocva Kecka
-
Wapień i w tle babia
-
Osnica na pierwszym planie
-
Już prawie na Rozsutcu
-
Stoh wygląda jak stóg
-
Głowny grzbiet Małej Fatry, ale jeszcze bez Krywania
-
Tesniavy między Bobotami a Sokoliem
-
Po lewej na horyzoncie Wielki Chocz, a na pierwszym planie Osnica
-
Przybliżenie na Wielki Krywań
-
Mała Fatra od Małego Krywania do Stoha
-
Południowy gruń – grzbiet Fatry
-
Dzwonki? są
-
Dzwonki plus Fatra
Dodaj komentarz