); ga('send', 'pageview');

Wędrówki po górach Europy, Alpy, Apeniny, Tatry, Pireneje, Góry Dynarskie

Mała Fatra Sokolie 1100 m


Chcąc sobie powetować brak widoków na Velkim Choc`u pojechałem z Valaski Dubowej przez Dolny Kubin w stronę Małej Fatry. Chmury nie zakrywały ich szczytów w przeciwieństwie do Chocza, którago wirzchołek ciągle był spowity chmurką. W Parnicy skręcam w prawo, na drogę do Terchovej. W oddali rozpoznaję Osnicę i Rozsutec, na których byłem dwa lata temu. Krętą trasą docieram do celu, skręcam w stronę Doliny Vratnej i pod Tesnavami zostawiam samochód. Mam około godzinę czasu, bo przed 17 muszę być w domu. Mam do wyboru szlak na Boboty lub Sokolie. Tesnavy nawet z drogi wyglądają imponująco, chyba najbardziej wymyślne kształty skałek wapiennych w całej Słowacji. Jedna jest szczególnie ciekawa, przykryta kamieniem. Wybieram Zbójnicki Chodnik w stronę Sokolia. Szlak jest bardzo stromy, wąski i przepaścisty. Zrobiony w postaci schodków. Za to bardzo szybko zdobywa się wysokość. Idę szybko, przez co pot zalewa mi oczy. Jest gorąco, otwiera się widok na całe najwyższe pasmo Małej Fatry, leżące naprzeciwko. Od lewej Velky Rozsutec, potem Stoh, Chlieb i na końcu Velky Krivan. Bardzo ładnie wyglądają też skałki, widziane z różnych perspektyw, to z dołu, z boku czy z góry. Ścieżka jest miejscami ubezpieczona łańcuchami lub metalowymi poręczami. Po 30 minutach wychodzę na grzbiet. Idę jeszcze chwilę i postanawiam się wspiąć na jedną ze skałek, bo ze szlaku nic nie widać. Nie mam szans zdążyć dojść do dalszej części, o Sokoliu nie mówiąc. Przedzieram się przez las i po trawkach docieram do wybranego „kamienia”. Tutaj odpoczywam chwilę delektując się widokami otoczenia Doliny Vratnej. Ze wszystkich szczytów zdecydowanie najładniejszy jest Velky Rozsutec, który z tej perspektywy jest jeszcze ciekawszy. Szkoda że widoczność jest słaba, nawet z niewielkiej odległości góry nie są wyraźne, tak że gdyby na Choczu nie było chmur to i tak inne góry byłyby ledwo zauważalne, o zdjęciach nie mówiąc. Ale i tak dla takiej panoramy wysiłek był opłacalny. No ale czas goni i trzeba schodzić. Nieprzyjemne są ostre trawki porastające wapienny rumosz. Zejście po szlaki jest jeszcze trudniejsze, szczególnie daje się we znaki kolanom – a to przez te strome „schody”. Parking, który zdaje się być daleko w dole szybko się przybliża i po chwili jestem już przy samochodzie. Pora opuścić Małą Fatrę, w drodze powrotnej Velky Choc wreszcie się cały odsłonił, ale dalej Tatry były spowite chmurami. Tak że na taką pogodę wybrałem chyba najlepsze miejsce, jakie było możliwe.