Połonina Wetlińska była celem w pierwszym dniu szkolnej wycieczki właśnie w Bieszczady. Wraz z gimnazjalistami nocowałem na polu namiotowym pod Połoniną. Stąd właśnie biegnie szlak. Był to czerwiec, pogoda niepewna, parno, całkowite zachmurzenie. Kazałem zabrać dzieciom ciepłe ubranie i kurtki. Ruszyłem mocnym tempem razem z grupą mocniejszych uczniów, słabsi szli z nauczycielkami. Szlak prowadził przez las, trochę ślisko po ostatnich opadach. Trawersował stok, dopiero później zaczęło się mocniejsze podejście, szczególnie, gdy skończył się las. Tutaj fajnie było widać rozbitą grupę rozrzuconą po szlaku. Gdy dotarłem na szczyt pogoda była znośna, widoczność nawet niezła jak na pogodę. Najładniej prezentowała się stąd Połonina Caryńska. Uczniowie na ten widok mówili: Ale czad, zajeb…e. Czyli docenili widoki. Gdy dotarła reszta, my odpoczęliśmy i wyruszyliśmy na Hnatowe Berdo. Stamtąd też był niezły widok, szczególnie na Smerek i Rawkę. Niestety zaczęło kropić i trzeba było wracać. Ulewę przeczekaliśmy pod schroniskiem na Wetlińskiej. Nie wchodziłem nawet do niego bo paru uczniów „robiło bydło” i nie chciało mi się za nich tłumaczyć. Zejście nastąpiło tą samą drogą, czyli szlakiem bez większych trudności i jeszcze przed zmierzchem wróciliśmy na miejsce. Niestety nie zmęczyłem uczniów trasą, bo w nocy prawie nie spali, przez co i ja zerwałem nockę. Jeżeli chodzi o sam szlak to nie jest długi, spokojnie wystarczy pół dnia, a widoki całkiem niezłe.
Dodaj komentarz