Rohacze czyli Rohacz Ostry i Płaczliwy to góry o najśmielszych kształtach w Tatrach Zachodnich. Przyczyną tego jest budowa geologiczna – intruzja granitowa wśród łupków krystalicznych i gnejsów z których zbudowany w większości jest grzbiet główny tej części Tatr. To jest też przyczyną dość trudnego szlaku na te szczyty. Będąc kiedyś na Wołowcu miałem chęć na przejście tej trasy, okazało się że zrobiłem to 4 lata później. Wybrałem się w Tatry na parę dni przed obroną pracy magisterskiej. Przyjechałem rano autobusem z Krakowa, potem kursowym do Siwej Polany. Niestety musiałem aż stąd dymać do Polany Chochołowskiej, bo właśnie zamknięto drogę do Polany Huciska. Po przebyciu ok. 9 km odbiłem w lewo na szlak w kierunku Wołowca przez Wyżnią Dolinę Chochołowską. Był to dzień powszedni, przed sezonem, tak że na szlaku byłem praktycznie sam. Chciałem jak najszybciej wyjść ponad kosówkę – obawiałem się spotkania z niedźwiedziem. Odpocząłem dopiero przed Wołowcem. Z Wołowca przekroczyłem nielegalnie granicę – zeszedłem troszkę niżej, do Jamnickich Stawów, jeszcze z resztkami kry. Odbijały się w nich Jarząbczy i Raczkowa Czuba. Pewien kolega oglądając zdjęcia uznał, że przypomina to mu Andy i salary na Pustyni Atacama. Wróciłem na szlak i po kolei przeszedłem przez Rohacze. Szlak jest trudny, coś w stylu Orlej Perci, mocno eksponowany, często trzeba trochę się wspinać, momentami idzie się wąską granią z przepaściami po obu stronach. Jest to chyba najtrudniejszy szlak w Tatrach Zachodnich. Odpocząłem dopiero na Smutnym Sedlu. Widok był w miarę dobry, bo mimo pełnego zachmurzenia, widać było wszystkie szczyty – pułap chmur ustalił się na wysokości ok 2200 m, czyli wyżej niż okoliczne wierzchołki. Ruch po słowackiej stronie był nawet duży. Zeszedłem teraz do Smutnej Doliny, zasłanej kwitnącymi kwiatami. Bardzo piękny widok, znów zboczyłem ze szlaku i podszedłem, a raczej podbiegłem do Rohackich Stawów, w których odbijały się szczyty Rohaczów i Wołowiec. Po zejściu do Tatlikowego Plesa zacząłem podejście na Rakoń, a stąd dalej na Grzesia i do Doliny Chochołowskiej. Pozostało jeszcze pieprzone 9 km do Siwej Polany. Spieszyłem się, bo miałem wykupiony bilet powrotny do Krakowa, a na szlaku nie było nikogo. Na parkingu stał 1 bus, ale nie chciał jechać do Zakopca, tylko do Kir. Powiedziałem kierowcy że zapłacę więcej, byle mnie dowiózł do Zakopanego, na szczęście po drodze złapał jeszcze dwójkę turystów i za dodatkową opłatą zawiózł na do celu, tak że miałem jeszcze godzinę czasu do PKS u. Szlak na Rohacze jest widokowo pięknym szlakiem – szczególnie na Rohackie Plesa, piękna jest też Smutna Dolina i Rohackie Plesa, jednak nie polecałbym go osobom mającym lęk wysokości lub nie posiadającym żadnego doświadczenia w tatrzańskiej turystyce, gdyż uznałbym go za bardzo trudny jak na Tatry Zachodnie, chociaż odcinek eksponowany jest niebyt długi, jednak osobom nieobytym z ekspozycją może przynieść wiele nieprzyjemnych wrażeń. Trasa którą opisałem to chyba moja najdłuższa trasa zrobiona w Tatrach. Samo dojście i powrót do Polany Chochołowskie to ok. 20 km + trasa w górach obejmująca podejście na Wołowiec, zejście do Jamnickiego Plesa, dwa podejścia i zejścia – Rohacze, zejście i znów podejście do Rohackich Stawów, podejście na Rakoń oraz zejście przez Grzesia w sumie daje chyba ponad 40 km – bardzo wyczerpujące – kondycha musi być!