Ten jedyny (legalny) szlak w Tatrach Bielskich dawno chodził mi po głowie, ale fakt, że jest jednokierunkowy był trochę niefortunny przy zależności od samochodu – jak się okazało, nikt sobie z tego za bardzo nie robi problemu, chociaż wąska ścieżka jest utrudnieniem, przy mijaniu się z turystami łamiącymi zasady ruchu. Ja ich nie łamałem. Z racji, że szwagierka namawiała mnie do tego, aby ich zabrać na jakiś ciekawy, a zarazem nie ciężki szlak – wymyśliłem: jadąc na dwa auta, jedno zostawiamy w Tatrzańskiej Jaworzynie – a ruszamy ze Zdziaru, a dokładnie spod hotelu. Ekipa bardzo zróżnicowana – ja, żona (!), szwagier z żoną, jego córka z chłopakiem i syn drugiego szwagra. Doświadczenie górskie bardzo zróżnicowane. Początek to dreptanie błotnistą drogą przez dolinę Monkovą (Mąkową), u jej końca stoi budka, gdzie jako jedyny szlak w Słowackich Tatrach, jest opłata za wstęp – 1 Euro lub 4 zeta. Stąd już zagłębiamy się w dolinę Rigielskigo Potoku. Początkowo lekkie podejście z widokami na wapienne skały Tatr Bielskich, później szlak zaczyna piąć się stromiej, co niestety nie jest na rękę mojej żonie, skutecznie ją to zwalnia. Czyli to, czego w górach nie cierpię – namawianie i motywowanie, i pytanie – ile jeszcze, czy daleko. Po raz kolejny okazało się, że góry nie dla niej. Więc żółwim tempem powolutku zdobywamy wysokość. Po drodze cały czas za zmianę mijamy się z angielską grupką. W okolicy Potoku Rigielskiego, szlak pnie się całkiem stromo, po skałach, nawet są łańcuchy, tutaj rzeczywiście jest wąsko, i nie nadaje się na szlak dwustronny. Jednak tego dnia, jak na ten szlak ruch spory – ponieważ jest 15 sierpnia, nasze narodowe wakacyjne święto, ale nie są to tabuny, jakie zalewają naszą część Tatr – porównałbym liczbę turystów do Polskich Tatr poza sezonem, więc nie jest to uciążliwe. Widoki na razie na Spiską Magurę i Trzy Korony. Gdy przekraczamy granicę lasu, jesteśmy w Szerokiej Dolinie – bardzo zielonej i bardzo ukwieconej – raj dla botaników. To co z daleka mogło się wydawać trawą, to różnego rodzaju kwitnące zielska. Teraz zaczynają się pokazywać znane wierzchołki Bielskich – Płaczliwa Skała (Zdziarska Vidla), Głupi czy Szalony Wierch. Po drodze napotykamy na stadko pasących się kozic, a dalej jeszcze świstak – chociaż uciekł tak szybko, że nie zdążyłem go zafocić. No i w czasie przewodnikowym jesteśmy na Szerokiej Przełęcz (Siroke Sedlo). Roztacza się stąd ciekawy widok na Tatry Wysokie – widoczność – nazwałbym – średnia. W głównej roli Jagnięcy – widoczny Lodowy, daleko Gerlach – za to Durny i Łomnica w chmurach. Trochę ciągnie na Płaczliwą, ale nie wolno! Po odpoczynku – druga przełęcz- najwyższy punkt wycieczki – Vysne Kopske Sedlo. Potem zejście na Przełęcz pod Kopą. Tam leżakowanie, gonienie kozic, zjadanie resztek jedzenia. Na koniec zostało długie, ale jak piękne zejście Doliną Zadnich Koperszadów i końcówką Dolin Jaworowej, aż do Tatrzańskiej Jaworzyny.