Covidovego roku ciąg dalszy. Wakacje zbliżają się do końca, więc chciałem jeszcze zrobić coś na odchodne. A że zdrówko coś podupada, pasuje, żeby nie było zbyt sporego podejścia, a widoki ładne. Nie miałem jeszcze w swej tatrzańskiej kolekcji szlaku na Wielką Łomnicka Basztę. Szlak – to trochę za szumnie powiedziane.
Najłatwiejszą opcją byłoby podjechać całą drogę kolejką, ja to czyni większość tutejszych turystów, ale cała impreza, to prawie 30 Euro, biorąc pod uwagę, że zabrałem córkę, to razy dwa. Więc postanawiam podejść na Skalnate Pleso i stamtąd krzesełkową – bo na nóżkach niby nie wolno, ale jak później widziałem, za bardzo nikt się tym nie przejmował, chociaż tłumów piechotą nie było.
Do towarzystwa zabieram jeszcze bratanicę. Tym razem wyjazd o „ludzkiej” porze, czyli 6.00, a nie, jak to bywało wcześniej – około 5.00. Czas przejazdu to niecałe 2 godziny, więc nie ma się co spieszyć. Spokojnie, na 8.00 docieram do parkingu pod kolejką, jest darmowy i nie ma jeszcze full – co na Słowacji nie jest już obecnie oczywiste. Po drodze, w Kezmarskich Zlebach już nie było miejsca, a gdy wracałem, to samochodu stały wzdłuż jezdni pewnie więcej, niż kilometr od postoju.
Zaczynamy podejście, na razie na niebie ani jednej chmurki, co jednak z czasem się zmienia. Czyżby jak zwykle miałem takowego pecha, że pułap chmur ustali się gdzieś na 2000 m i pooglądam sobie mleko? Się okaże.
W sumie od kolejki nie ma żadnych oznaczeń szlaku, ale idzie się asfaltową dróżką, można też podążać stokiem, na wprost. Ale to dość uciążliwe. Tak w ogóle, to trochę nie doceniłem podejścia na Skalnate Pleso. Kiedyś tu szedłem, ale to było wiosną, po śniegu i miałem wtedy ledwie po dwudziestce – a teraz bliżej pięćdziesiątki, niż czterdziestki.
Gdy asflalt kończy się przy stacji „Start”, droga łączy się ze szlakiem, chociaż jest to dalej stok. Jest dosyć stromo, większość turystów „puchnie”, zresztą ja też. Potrzebuję częstszych odpoczynków, dolegliwości, przez które zrezygnowałem z jazdy w Alpy się uwidaczniają. Przytyka mnie, jestem po prostu słaby.
Robi się dosyć tłoczno, słońce przygrzewa mocno, chociaż same góry w całkowitej kołdrze chmur. Po ponad dwóch godzinach docieram do stacji Skalnate pleso – gdzie odpoczywamy. Ale niedługo, bo zakupuję bilet na Lomnicke Sedlo – dorosły – 9 Euro, a młodzież 8. Dodatkowo płaci się po 2 Euro kaucji, za kartę, które dostaje się z powrotem, przy jej oddaniu. 1 Euro jest taniej, przy zakupie przez internet. Bilety na Łomnicki Szczyt – oczywiście wyprzedane.
Teraz wtapiamy się w mgłę i po dłużej chwili docieramy krzesełkowym wyciągiem na miejsce. Teraz jeszcze około 10 minut prawie płaskim terenem na koniec grzędy – czyli Wielką Łomnicą Basztę. Widoków praktycznie brak, oczywiście nie jestem happy.
Ale mamy dużo czasu, więc czekamy cierpliwie na jakieś przejaśnienia. czasem coś tam prześwituje, udaje się dojrzeć Chatę Terrego albo podejście na Lodową Przełęcz. Dopiero po około godzinie chmury postanowiły się podnieść, tak że – powiedzmy 80% możliwych widoków miałem. Ukazały się granie tatrzańskie zakończone Gerlachem. Ale największą uwagę przyciągał Prostredny hrot – z bardzo dużym przewyższeniem – widok iście alpejski – naprawdę, bo często Tatry są tak porównywane, z czym w niektórych przypadkach się nie zgadzam – bo nie ma takich ogromnych przewyższeń jak w najwyższych górach Europy. Ale tutaj są.
Śmiem twierdzić, to to jeden z najbardziej imponujących widoków w Tatrach Wysokich, jakie są dostępne na oznakowanych szlakach. Jednak opłaciło się tu być.
Teraz droga w odwrotną stronę. Po zjeździe kolejką i już idąc w dół już nie odczuwam takiego zmęczenia, jak przy podejściu, powiedzmy – jak za dobrych, dawnych lat. Droga ubywa szybko, tm bardziej, że można skracać – na wprost po stoku narciarskim. W pewnym momencie jednak wpadam prawą nogą w zarośniętą rynnę odpływową. Poczułem ból w kolanie, ale jeszcze, póki rozgrzane, jakoś w miarę spokojnie dotarłem do parkingu. Dopiero na drugi dzień odczuwałem dolegliwości, jednak, na szczęście za dwa dnie przeszło.
Jest to bardzo dobry szlak dla początkujących, zawsze – w razie czegoś – można skorzystać z kolejki, widoki – pierwszorzędne, trudności – praktycznie brak, poza kondycyjnymi. Podejście na Skalnate pleso potrafi dać w kość, ale zawsze można sobie iść wolniej, z większa ilością odpoczynków. Na minus – tłumy przy kolejce – więc rada na to – być jak najwcześniej rano. Zresztą, jak wszędzie.
-
Z rana – pogoda piękna ze Sławkowskim Szczytem
-
Któryż to już raz, takie zdjęcia Łomnicy z Kiezmarskim?
-
telefoniczna panorama z Łomnickiej Baszty
-
Telefonem- z Wielkiej Łomnickiej Baszty
-
Duży wertykalny drop
-
Sławkowski – znów widoczny
-
Dolina Pięciu Stawów Spiskich – było się tam kiedyś
-
Klasyczne sierpniowe kwiatki
-
Nadzieja na widoki z Łomnickiej Przełęczy
-
Na razie mleko – Velka Lomnicka veza
-
Chata Terrego i stawki
-
Zakosy na Lodową Przełęcz
-
Łomnicka Turnia i Sławkowski
-
Lecę!!!!!
-
Czas na zoomiki – Mała Wysoka
-
Tylem widział Łomnicy
-
W stronę Czerwonej Ławki
-
Naprawdę alejki pejzaż – chociaż to Tatry
-
Lodowy – nie pokaże się
-
Mały Lodowy
-
Pośrednia Grań rulezz
-
górna stacja kolejki na Łomnicką Przełęcz
-
To chyba Lodowy Zwornik, albo Śnieżny Szczyt
-
Granie z Gerlachem na końcu
Dodaj komentarz